Zadałaś niesamowicie trudne pytanie…
Żyjemy w trudnym czasach gdy rozwiązłość seksualna jest bardzo mocno promowana, wielu młodych ludzi gubi się w gąszczu sprzecznych informacji. Z jednej strony wszelkie media nawołują do uprawiania seksu (ogólnie, nie tylko przedmałżeńskiego) i zachwalają go a z drugiej Kościół zdecydowanie przeciwstawia się temu mówiąc o czystości i wstrzemięźliwości. Patrząc od strony intencji i zakładanych efektów takiej działalności można łatwo ocenić, że stojący za promocją rozwiązłości przemysł pornograficzny, antykoncepcyjny i aborcyjny z takiego właśnie zachowania ludzi czerpie gigantyczne zyski. Nie umiem natomiast sobie wyobrazić jakie konkretnie zyski materialne może czerpać z propagowanego przez siebie modelu zachowań Kościół. To powinno dać wiele do myślenia…
Młodzi ludzie, osaczeni nieustanną promocją seksu przykładają wielką wagę do tej sfery życia i na niej się koncentrują całkowicie zapominając o innych, ważniejszych. Jest to temat rzeka, jeśli masz ochotę zapraszam do rozmowy. Zachęcam też do sięgnięcia do literatury, jest wiele wartościowych książek wspominając choćby tylko sporo pozycji Jacka Pulikowskiego… pisze on o tych sprawach bardzo ciekawie. Polecam też książkę J. Grzybowskiego pt "Nas dwoje", która jest swoistym przewodnikiem i poradnikiem o tym jak przygotować się dobrze do małżeństwa.
A wracając na koniec do Twojego pytania. To bardzo ważne, że pytasz. Trzeba szukać prawdy. Myślę, że nic lepiej nie rozwieje Twoich wątpliwości niż szczera rozmowa z kapłanem. Z pewnością znajdziesz takiego, z którym będzie można porozmawiać, może nie w swojej parafii, może jakiegoś zakonnika, może na katechezie… grzech to bardzo skomplikowana sprawa i zależy od wielu czynników poza samym zachowaniem, często samo zachowanie jest najmniejszym "problemem".
pozdrawiam i zapraszam do dyskusji, zadawania pytań, drążenia, szukania odpowiedzi:)
Grześ
A jeszcze odnośnie pytania o narzeczeństwo:
Oświadczyny/zaręczyny mają charakter jedynie społeczny, nie zmieniają nic w kwestii "wolno czy nie wolno więcej"…