Chcesz pisać na forum – zaloguj się! Zaloguj
Wpisz słowo kluczowe:


 






Użytkowanie znaków specjalnych:
*    zastępuje dowolną ilość znaków
%    Zastępuje dokładnie jeden znak

Miłość i seks

UżytkownikWpis

01:51
25 listopada 2017


agniel

1

To pytanie
będzie po części opisowe, ale o najczęstszy "problem" jakim jest seks
przed ślubem. Zaczynając… Mam 18 lat, mam chłopaka, którego bardzo kocham.
Jesteśmy dojrzałymi, porządnymi osobami. Miłość jest to idealne słowo opisujące
nasz związek. Zaufanie, pomoc, tęsknota, wsparcie.

"Miłość
cierpliwa jest,

łaskawa
jest.

Miłość nie
zazdrości,

nie szuka
poklasku,

nie unosi
się pychą;

nie
dopuszcza się bezwstydu,

nie szuka
swego,

nie unosi
się gniewem,

nie pamięta
złego;

nie cieszy
się z niesprawiedliwości,

lecz
współweseli się z prawdą.

Wszystko
znosi,

wszystkiemu
wierzy,

we wszystkim
pokłada nadzieję,

wszystko
przetrzyma.

. Wszystkie
te przymioty pasują idealnie.

Czytałam
wiele tekstów biblijnych na temat miłości czy współżycia. Mi nie jest łatwo do
końca zrozumieć wszystkiego, ponieważ Biblia nie mówi do końca jasno,
przynajmniej tak mi się wydaje. W dekalogu zabrania się cudzołóstwa, czego
także do końca nie wiem jak tłumaczyć. Jeżeli chodzi o Kościół (księża), ciągle
tłumaczone jest, że seks przed ślubem to wielki grzech, niektórzy księża nawet
przedstawiali mi to z taką wagą grzechu jakby to co najmniej była zbrodnia. Ale
także Kościół głosi, że antykoncepcja jest zła, na co w Ewangelii tak na prawdę
dowodu nie ma. "http://www.zbawienie.com/seks.htm" Tutaj jest to
świetnie przedstawione, i zgadzam się z tą opinią. Poza tym co inny ksiądz to
na różne tematy inaczej mówi, a jednak księża też są ludźmi, mogą grzeszyć i
mylić się. Po analizowaniu tekstów biblijnych i nauki Kościoła, tekst wskazuje
na to że mąż i żona powinni się sobie oddać bezgranicznie. Tego jestem pewna.

Przejdę
teraz do sedna. Oczywiście chodzi o to że w tym wieku i ja go pragnę i on mnie.
Kochamy się szczerze. Według Kościoła nie wolno nam nawet pragnąć siebie, tym
bardziej uprawiać seksu. Jedynym rozwiązaniem byłby ślub. I ja jestem na to
gotowa, byłabym w stanie spędzić resztę życia z nim, gdyby spytał, jestem pewna
że odpowiedziałabym "tak". Okej ale koniec, myślmy realnie. Jeżeli chodzi
o ślub, bo o weselu nawet nie ma co mówić. Nie mamy pieniędzy, rodzina pomyśli
że jesteśmy chorzy chcąc w tym wieku, będąc 1,5 roku razem wziąć ślub, albo
pomyślą że "wpadłam", druga sprawa, po ślubie. Uczymy się. Studia,
szkoła, brak pieniędzy. Bez nie dopuszczalnej przez Księży antykoncepcji
narodzi się dziecko, na które też nie będzie pieniędzy. Kiedy by one były?
Koniec studiów (ok. 24 lata), dwa lata na zarobienie "jakiejś" kwoty
żeby można było żyć, lub chociaż wziąć kredyt. I jaki wiek zostaje? 26 lat. Czyli
za jakieś 8 lat realnie, mam wziąć ślub, uprawiać seks, mieć dziecko i
szczęśliwie żyć. A co teraz w takim razie? Mamy kochać się nawzajem i 8 lat
"cierpieć" nie mogąc się zbliżyć? Realia są takie, że "nie można
wtedy, kiedy najbardziej się chce". Nie da rady młody człowiek wytrzymać z
kochającą i kochaną osobą 8 lat bez zbliżenia jakiegokolwiek. Jakie jest
rozwiązanie? I tu właśnie jest problem. Są pewne zalety i wady takiego
rozumowania, nauczania przez kościół. Takie nauczanie ma powodować szczęśliwe związki,
bez "niechcianych ciąż", bez wolnych związków, czy seksu dla
przyjemności. Ale co, gdy dwoje ludzi na prawdę się kocha, a nie może wziąć
ślubu? 8 lat to na prawdę dużo.  A nie
sposób pewnie wyobrazić sobie osobie nie zakochanej tęsknotę- wieczorem, przed
spaniem, za osobą bliską sercu.

17:50
26 listopada 2017


ks. Grzegorz

2

Szesc Boze. bede mogl odpowiedziec na pytanie najwczesniej za tydzien. Prosze o cierpliwosc. Pozdrawiam.

03:44
11 kwietnia 2018


ks. Grzegorz

3

Szczęść Boże!

Odpowiadam na Twój wpis z bardzo dużym opóźnieniem, za co przepraszam. Pytania zawarte w nim są ważne i dlatego nadrabiam zaległości z nadzieją, że to co napiszę będzie wciąż pomocne zarówno dla Ciebie, jak i dla tych, którzy śledzą forum. Poruszony problem to seks przed ślubem. Warto zastanowić się nad tym, dlaczego Kościół mówi zdecydowanie „nie” współżyciu przed zawarciem małżeństwa. W przybliżeniu się do odpowiedzi na to pytanie może pomóc zrozumienie jaki jest głębszy sens współżycia.  

Otóż, nie ulega wątpliwości, że miłość to coś dużo więcej niż seks. Seks ma sens tylko wtedy, gdy jest wyrazem miłości między dwiema osobami; i to nie miłości jakiejkolwiek, ale miłości, która jest „pójściem na całość”. Tylko wtedy, gdy mężczyzna i kobieta decydują się, by we wzajemnej miłości iść „na całość”, mają prawo wyrażać tę decyzję w języku ciała poprzez seks. Wtedy to, co dzieje się na poziomie życia intymnego jest adekwatne do tego, jaką miłością siebie kochają, czyli jest zgodne z prawdą. Obawiam się, że to co napisałem dotychczas w kilku zdaniach może nie być klarowne. Spróbuję zatem dojaśnić…

W zbliżeniu intymnym mężczyzna i kobieta oddają się sobie całkowicie: czynią z siebie samych (ze swojego ciała, uczuć, ducha) całkowity dar dla drugiego (więcej dać się drugiemu nie da). Ten całkowity dar z siebie jest jedynym w swoim rodzaju „językiem” miłości: zjednoczenie seksualne wyraża w języku ciała miłość, która jest pójściem „na całość”. I taki jest najgłębszy sens seksu. Nietrudno spostrzec, że ten język może być mówieniem sobie przez dwie osoby prawdy o ich miłości, albo wzajemnym oszukiwaniem siebie. Gdy dwie osoby rzeczywiście zadecydowały, że w miłości względem siebie idą „na całość”, to w zjednoczeniu intymnym językiem ciała mówią sobie prawdę o wzajemnej miłości („Oddaję ci się w całości, bo kocham cię „na maksa” = w języku ciała mówię ci jak jest naprawdę). Jeśli jednak tej decyzji o pójściu w miłości „na całość” (jeszcze) nie ma, to współżycie staje się mówieniem w języku ciała nieprawdy („Oddaję się tobie całkowicie, ale nie kocham cię (jeszcze) „na maksa” = w języku ciała mówię ci co innego, a faktycznie jest coś innego). I generalnie w całej ocenie moralnej współżycia o tę zgodność z prawdą chodzi. Jeśli seks jest zgodny z prawdą o miłości, jaka łączy dwoje ludzi, to jest moralnie godziwy. Jeśli natomiast jest kłamstwem, to nie można go zaakceptować.

Trzeba jeszcze koniecznie doprecyzować co to znaczy pójść „na całość” w miłości i skąd dwie osoby w związku mają wiedzieć, że obydwoje idą „na tę całość”. Iść w miłości „na całość” znaczy przede wszystkim: 

1. kochać drugiego jak nikogo innego. Kocham cię, idąc „na całość”, to znaczy jesteś jedynym/jesteś jedyną, którą kocham „na maksa”. Nie da się przecież kochać „na maksa” 3 osób jednocześnie. Iść w miłości „na całość” oznacza zatem kochać jedną jedyną osobę miłością szczególną, miłością wyłączną;

2. kochać drugiego bez ograniczeń czasowych. Kocham cię, idąc „na całość”, to znaczy jesteś jedynym/jesteś jedyną, którą będę kochał w przyszłości „na maksa”. Kłóci się przecież z pójściem w miłości „na całość” założenie, że ograniczam miłość do ciebie do 5, 10, 20 lat, albo do momentu w czasie kiedy mi się znudzisz lub spotkam kogoś bardziej atrakcyjnego. Iść w miłości „na całość” oznacza zatem kochać konkretną osobę miłością wierną;

3. kochać drugiego w całości. Kocham cię, idąc „na całość”, to znaczy akceptuję cię takiego jaki/taką jaka jesteś, najpierw z tym wszystkim, co jest z natury wpisane w bycie mężczyzną/bycie kobietą. Jednym z takich istotnych wymiarów jest zdolność do przekazania życia (płodność). I tę twoją zdolność przyjmuję i szanuję. Iść w miłości „na całość” oznacza zatem również kochać konkretną osobę taką jaka jest. 

To jest pewnie minimum w pójściu w miłości „na całość”. I to pójście „na całość” nie jest w pierwszym rzędzie owocem uczucia, ale wymaga decyzji. Uczucia mogą pomagać, ale najważniejsze jest owo „chcę” kochać cię takiego jakim jesteś/taką jaka jesteś miłością wyłączną i wierną. Skąd dwie osoby (i inni) mają wiedzieć, że decyzja pójścia w miłości „na całość” nastąpiła? Poprzez jasne jej wyrażenie wobec siebie, świadków i – jeśli są ochrzczeni – wobec Boga. To powiedzenie sobie oficjalnie nawzajem „chcę iść z tobą w miłości na całość” sprawia, że dwie osoby stają się małżeństwem. I otwiera też możliwość wyrażania w języku ciała tego, co jest stanem faktycznym. Trzeba więc zawsze na seks patrzeć w perspektywie miłości. W taki sposób spogląda na życie intymne Kościół i stara się – także poprzez jasne wskazywanie na to, co jest dobre, a co złe – zwracać uwagę na znaczenie współżycia jako znaku pójścia w miłości „na całość”, które realizuje się w praktyce poprzez zawarcie małżeństwa. 

Wracając jeszcze do pytań wyrażonych przez Ciebie we wpisie… Jasne, że trudne jest czekanie na siebie. Ale warto wykorzystać ten czas na jak najlepsze poznanie się, byście obydwoje nabrali pewności, że jesteście (lub nie jesteście) zdecydowani budować wspólne życie w małżeństwie. Czystość służy dobremu poznaniu siebie oraz drugiego i daje wolność w podejmowaniu decyzji. Dbanie o nią nie jest łatwe, ale warto, bo pozwala ona dojrzewać miłości. W staraniu o czystość nie jesteście sami: możecie liczyć na pomoc Pana Boga. Warto o łaskę czystości prosić i poprzez mądre przeżywanie relacji z tą łaską współpracować. Jeśli rozeznacie, że chcecie iść w miłości „na całość” i dzielić z sobą całe życie w małżeństwie to może warto też rozważyć, czy czekanie aż przez 8 lat jest konieczne… Pomimo tych wszystkich zewnętrznych przeszkód… 

I jeszcze słowo do pierwszej części wpisu: wyjaśnienie pojęcia „cudzołóstwo” można znaleźć w Katechizmie Kościoła Katolickiego (nr 2380 – podaję link do fragmentu Katechizmu…, w którym omówione jest VI przykazanie: http://www.katechizm.opoka.org…..II-2-2.htm). Rzeczywiście wprost w Ewangelii nie ma mowy o antykoncepcji. Jednakże Kościół podaje pewne normy postępowania, które wynikają z Pisma Świętego, choć niekoniecznie są w nim wprost zapisane. I to nauczenie Kościoła powinno być dla wierzących punktem odniesienia. Co do strony internetowej, na którą się powołałaś, zachowałbym – delikatnie mówiąc – dużą ostrożność. Wydaje się, że zawiera ona prywatne opinie jednego człowieka, który rości sobie prawo do decydowania, które księgi Pisma św. są wiarygodne, a które nie, opracował własną wersję Biblii i dokonuje jej prywatnej i – w jego mniemaniu jedynie słusznej – interpretacji.

Pozdrawiam.



 

Możliwość komentowania jest wyłączona.