Szczęść Boże!
Przeżegnanie się przy przejściu koło kapliczki lub kościoła jest wyrazem osobistej pobożności. W takiej sytuacji możliwe są różne sposoby oddania czci Panu Bogu (np. znak krzyża, skłonienie głowy, wypowiedzenie krótkiej modlitwy, odmówienie w duchu aktu strzelistego, itp.) i każdy jest wolny w wyborze jakiegoś gestu zewnętrznego i/lub aktu wewnętrznego. Jeśli nie mamy zwyczaju czynienia znaku krzyża przy przejściu obok kościoła, to niepokój z powodu nie wykonania go w sytuacji, gdy akurat ktoś na nas patrzy, nie wydaje się uzasadniony. Przeżegnianie się motywowane tylko tym, żeby ktoś nasz gest zobaczył, byłoby działaniem na pokaz, a nie wyrazem czci wobec Boga. W pytaniu jednak – jeśli dobrze rozumiem – chodzi o sytuację, w której zazwyczaj wykonuje Pani przy kościele lub kapliczce znak krzyża, ale obecność kogoś w pobliżu wyzwoliła lęk przed oceną ze strony tej osoby, który z kolei spowodował powstrzymanie się od przeżegnania się. Ponieważ nie ma moralnego obowiązku żegnania się przy kościele lub kapliczce, trudno oceniać brak wykonania znaku krzyża w kategoriach grzechu ciężkiego. Jednocześnie jednak niepokój sumienia nie jest bezsadny, bo obawa przed tym co sobie pomyślą inni, nie powinna być decydująca dla praktykowania gestów prywatnej pobożności będących wyrazem osobistej relacji z Bogiem. Przezwyciężanie obaw albo lęku umożliwia cnota męstwa. Jest ona nie tylko owocem ludzkich wysiłków, ale również darem Boga. Warto zatem o ten dar prosić! Pozdrawiam :)