Droga Mimi,
Czytając Pani list, miałam poczucie, że z ogromną siłą i
determinacją, pomimo kolejnych rozczarowań, prze Pani do realizacji swojego
celu. Dzięki temu udało się Pani pokonać wiele trudności.
Ta siła pewnie jeszcze nie raz się Pani przyda.
Kryzys pojawił się wtedy, gdy przeszkoda na Pani drodze nie leży na
zewnątrz, poza małżeństwem, lecz wynika z decyzji męża. Trudno Pani
zaakceptować fakt, że mąż może chcieć czego innego niż Pani.
Sama Pani zauważyła, że nie ma sensu zmuszać męża do
podjęcia decyzji o adopcji. Dobrze, jeśli będzie to wolna decyzja Was obojga. Tymczasem
czytając Pani list mam wrażenie, że rozpoczęliście z mężem swego rodzaju grę.
Targujecie się próbując coś ugrać dla siebie. Może zamiast błagania,
namawiania, stawiania warunków, warto usiąść razem i porozmawiać o swoich
pragnieniach. Tak jak to było na początku Waszego małżeństwa. Mieliście wtedy
wspólną wizję przyszłości. Dzięki niej udało Wam się pokonać wiele trudności.
Może nadszedł czas by zrewidować tamtą wizję i stworzyć nową. Ważne, żeby była
wspólna.
Być może warto zadać sobie pytanie: co jeśli nie będziemy
mieli dzieci? Jak wtedy będzie wyglądało nasze życie i małżeństwo? Odpowiadając
sobie razem na te pytania będziecie mieli szansę zobaczyć, jakie macie
pragnienia, na czym Wam zależy, kim dla siebie jesteście. Taki powrót do
zasadniczych pytań może Wam pomóc lepiej zrozumieć, dlaczego w tej konkretnej
sytuacji dochodzi między Wami do konfliktu. Czasem warto wyjść pozna konkretną
sytuację, by zobaczyć problem szerzej. Dzięki temu jest szansa na wypracowanie
twórczego rozwiązania.
Chciałabym jeszcze nawiązać do wyrażonego przez Panią
przekonania, że skoro nie może Pani przekonać męża, to widać jest Pani beznadziejną
żoną. Zastanowiło mnie to i pomyślałam, że warto, żeby Pani też spróbowała się
nad tym zastanowić. Czy to znaczy, że dobra żona to taka, której mąż zawsze
ulega? Czemu miałoby tak być? Czy to, że mąż nie realizuje Pani pragnień
oznacza, że jest Pani złą żoną? Jeśli tak Pani myśli, to dodatkowo się Pani
rani. To że ktoś bliski nie realizuje wszystkich naszych pragnień, nie musi
oznaczać, że nas odrzuca. W tej sytuacji mąż odrzuca możliwość adopcji dzieci,
a nie Panią. Różnica jest zasadnicza.
Proszę spróbować zastanowić się nad tymi dwoma sprawami:
sensem podejmowanych działań i nad poczuciem odrzucenia. Mam nadzieję, że
pozwoli to Pani zobaczyć sytuację w nowym świetle i znaleźć rozwiązania, które
pozwolą zjednoczyć Pani małżeństwo i przywrócić radość.
Jeśli ma Pani dalsze pytania, to proszę pisać.
Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia.