Chcesz pisać na forum – zaloguj się! Zaloguj
Wpisz słowo kluczowe:


 






Użytkowanie znaków specjalnych:
*    zastępuje dowolną ilość znaków
%    Zastępuje dokładnie jeden znak

Poczucie winy….

UżytkownikWpis

17:52
5 września 2012


MoTyLeK

1

Witam
chciałabym  zapytać jak mogę sobie
poradzić z tym okropnym ciężarem…Mój mąż jest zdrowy to ja mam problemy i z
tego powodu czuje się strasznie.   Gdy patrzę
na niego jak bawi się z chrześniakiem to serce mi pęka. Myślę nie raz czemu on
ma cierpieć przecież to moja wina… czy mam prawo tak mu życie niszczyć  przecież na to nie zasłużył….Zdarza się nie
raz ze zamykam się w pokoju i przepłacze całe dni….. nie jedna myśl samobójcza
mi przechodzi przez głowę… Ludzie z mojej wsi nie dają mi żyć ciągłymi plotkami
a ja nie mam już sił po prostu , nie jedna noc nie przespana…. Jak sobie samej
z tym poradzić????? Z tym ogromnym poczuciem winny?????

16:24
10 września 2012


Aleksandra Siodmak

2

Witam serdecznie,

Problem, który poruszyła Pani w
swoim pytaniu jest bardzo ważny. Dotyka on nie tylko osoby cierpiące z powodu niepłodności, lecz również wiele osób
borykających się z innymi chorobami, ograniczającymi ich
możliwości funkcjonowania.

Mam, świadomość, że ta odpowiedź
nie rozwiąże Pani problemu. Krótki opis sytuacji z Pani
listu pozwala mi się jedynie domyślać, na czym polega problem.
Postaram się wskazać na kilka aspektów sytuacji, które
mogą okazać się dla Pani istotne.

Jest faktem, że choroba jednego
członka rodziny dotyka wszystkich pozostałych. Być może warto
zobaczyć Pani problem właśnie w tym kontekście. Chociaż
fizycznie, to Pani nie może mieć dzieci, jednak problem dotyczy Was
obojga. Jesteście małżeństwem i to Wy, jako małżeństwo, nie
możecie mieć dziecka.

Nie wiem, czy próbowała Pani
rozmawiać z mężem o swoim sposobie odczuwania. Taka rozmowa może
pomóc zobaczyć problem szerzej. Może się okazać, że mąż
widzi to inaczej niż się Pani wydaje. Jednocześnie, jego
świadomość Pani emocji, może mu ułatwić udzielenie Pani
wsparcia.

Sądzę, że warto popatrzeć na Pani
problem z jeszcze innej perspektywy. Pisze Pani o poczuciu winy.
Poczucie winy, to coś różnego od winy. Obiektywnie – osobą
winną za powstanie jakiegoś problemu, jest ktoś, kto problem
spowodował (i chodzi tu o działanie celowe). Nie wiem, jaka jest
Pani sytuacja, warto się jednak zastanowić nad tym, czy jest Pani
za nią odpowiedzialna. Chociaż czasem czujemy się winni, to nie
koniecznie jesteśmy winni. Osoba chora nie jest winna swojej choroby
(chyba, że wywołała ją świadomie i celowo).

To, co zaniepokoiło mnie w Pani
liście, to wrażenie, że czuje się Pani pozostawiona sama ze swoim
problemem lub zakłada Pani, że musi sobie z nim poradzić sama.
Warto rozejrzeć się wokół siebie, czy nie ma możliwości
uzyskania wsparcia. W takiej sytuacji, cierpienia emocjonalnego,
warto szukać pomocy u innych. Najlepiej zacząć od najbliższych,
od męża, rodziny, przyjaciół. Jeżeli od nich nie
otrzymujemy pomocy, to nie znaczy, że mamy się poddać. Pisząc
swój list wykorzystała Pani jedną z wielu możliwości
uzyskania wsparcia poza najbliższym otoczeniem. Czasem wystarczy
podzielić się swoimi odczuciami z osobą w podobnej do naszej
sytuacji (tak jak na tym portalu), czasem warto zwrócić się
o profesjonalną pomoc do psychoterapeuty (szczególnie wtedy, gdy pojawiają się myśli samobójcze). Jeżeli czujemy, że problem nas
przerasta, dobrze jest zwrócić się o pomoc. Umiejętność
zwracania się o wsparcie jest sposobem radzenia sobie w trudnych
sytuacjach i nie musi świadczyć o słabości, a może świadczyć o
sile i dojrzałości.

Mam nadzieję, że chociaż w
niewielkim stopniu udało mi się Pani pomóc. Jeżeli, ta
odpowiedź rodzi kolejne pytania, postaram się na nie odpowiedzieć.

Pozdrawiam.

20:18
10 września 2012


MoTyLeK

3

Witam

N początku bardzo dziękuje za odpisanie na mój wpis. Staram
się z mężem dużo rozmawiać ale czasami jest to bardzo trudne…. Całymi dniami go
nie ma a gdy wraca jest padnięty, zaczynam temat albo usypia albo mówi żebym się
nie martwiła , że będzie dobrze. I to jest właśnie najgorsze to pocieszanie
nigdy mi nie powie co mu na sercu leży.  Rodzina męża oddaliła się od naszego problemu,
w ogóle nam nie pomagają. Mieszkamy razem ale podchodzą to tego obojętnie. Mąż
pracuje u teścia we firmie i zawsze były problemy z dostaniem wolnego szczególnie
kiedy mieliśmy do lekarzy jeździć, do kliniki. Przez prawie rok jeździłam do
kliniki Leczenia niepłodności sama albo ze siostrą bo była awantura o wolne w
pracy. Nie rozumiałam tego  przecież to
jego własny ojciec  a takie mam problemy
robi. Serce mi pękało gdy siedziałam pod drzwiami sama a wokół mnie same pary
małżeńskie. Trzymały się za ręce i wspierały to uczucie i ta pustka były
okropne. Moja siostra siedziała ze mną ale to nie to samo. Wszyscy wchodzili
razem do gabinetu lekarza w klinice tylko ja wchodziłam sama i sama brałam na
siebie ciosy kolejnych diagnoz.  A moja
mama no cóż, stara się ale nie umie wysłuchać. Ma Pani racje czuje że jestem
sama, sama w tłumie ludzi. 

22:15
27 września 2012


Aleksandra Siodmak

4

Odpowiedź na Pani list wysłałam jako wiadomość prywatną. Wydaje mi się, że dalsza rozmowa wymaga większego poziomu intymności.



 

Możliwość komentowania jest wyłączona.