Z dr Moniką Redziak, psychologiem z Katolickiego Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego w Warszawie, o przygotowaniu rodzin do adopcji rozmawia Małgorzata Jędrzejczyk
Ma Pani kilkuletnie doświadczenie z rodzinami adopcyjnymi. Na czym polega praca ośrodka adopcyjnego?
– W ośrodku przygotowujemy małżonków do przyjęcia dziecka na drodze adopcji i temu służy szkolenie. Musimy też jak najlepiej ich poznać. Dlatego w całym procesie adopcji bardzo istotne jest, by byli oni otwarci na szczery kontakt z psychologiem, z innymi pracownikami ośrodka. Chodzi przecież o przyjęcie do rodziny dziecka – wszystkim nam zależy, by dziecko trafiło w dobre ręce. Czas przygotowania do adopcji jest przede wszystkim potrzebny samym małżonkom. Służy poznaniu tego, z czym wiąże się przyjęcie osieroconego dziecka, jego wychowanie. Nasze zajęcia są prowadzone w formie warsztatów, po to aby angażowały samych małżonków, by służyły ich przemyśleniom. Jest to czas, w którym małżonkowie jeszcze raz przyglądają się swojej decyzji o adopcji, temu, czy naprawdę chcą adopcji dziecka, czy są na to gotowi, czy może potrzebują jeszcze czasu.
Jak w praktyce wyglądają takie spotkania?
– Kiedy zbierze się odpowiednia grupa małżeństw, powstaje grupa warsztatowa, która przez dziewięć miesięcy uczestniczy w comiesięcznych spotkaniach. Na warsztatach poruszamy takie zagadnienia, jak motywacja adopcji, obawy, na przykład co do rodziny pochodzenia dziecka. W jednym z warsztatów uczestniczy para, która adoptowała dziecko. Dzieli się ona swoim doświadczeniem. Opowiadamy o samej procedurze sądowej związanej z przysposobieniem. Poruszamy zagadnienie jawności adopcji. Podejmujemy tematy psychologiczne, mówimy o budowaniu więzi z dzieckiem, które ma za sobą trudne doświadczenia, o chorobie sierocej, o kształtowaniu poczucia własnej wartości u dziecka. Jesteśmy ośrodkiem katolickim, więc poruszamy temat wychowania religijnego. Mówimy też o pielęgnacji niemowląt. Chcemy, by ten czas był dobrze wypełniony tym, co potrzebne jest małżonkom. W ramach przygotowania do przyjęcia dziecka proponujemy im również „Małżeńskie Drogi” – rekolekcje dla małżeństw. Zdajemy sobie sprawę z tego, jak ważne jest też budowanie, odświeżenie więzi małżeńskiej. Trzonem rodziny zawsze będą małżonkowie. Chcemy, by kandydaci na rodziców mieli świadomość, że ich relacja jest najważniejsza.
Czy możemy określić, jaka rodzina idealnie nadaje się do adopcji dziecka?
– Przede wszystkim trzeba by podkreślić, że nie ma idealnych rodzin, nie ma idealnych rodziców (biologicznych czy adopcyjnych). W psychologii jest właściwe określenie: „wystarczająco dobrzy rodzice”. I myślę, że sukcesem małżonków będzie, jak właśnie taką rodzinę uda im się stworzyć. W ośrodku szukamy dla konkretnego dziecka rodziny (przeszkolonej i zakwalifikowanej), która rzeczywiście odpowie na jego potrzeby. Nie znaczy to, że taka rodzina musi sobie świetnie od razu ze wszystkim poradzić i już na starcie ma znać odpowiedzi na wszystkie pytania, problemy, z jakimi się zetknie w przyszłości. Przecież gdy rodzi się dziecko biologiczne, jego rodzice nie znają odpowiedzi na wszystkie pytania, nie przewidują wszystkich trudnych sytuacji. Rodzicielstwo jest zadaniem i odkrywa się je na co dzień. Z biegiem czasu i wraz z rozwojem dziecka pojawiają się nowe zadania i problemy.
Czy wobec tego można powiedzieć, że każda rodzina nadaje się na rodzinę adopcyjną?
– Na pewno nie. I nie każda rodzina, która z powodów biologicznych nie może mieć dzieci. Najczęstszym powodem adopcji jest brak własnego potomstwa. Ten fakt skłania małżonków do poszukiwania drogi realizacji pragnienia rodzicielstwa czy innej drogi realizacji siebie jako ludzi. I te osoby przychodzą do naszego ośrodka z myślą o adopcji jako o swojej drodze życiowej, powołaniu, zadaniu, ale też drodze, na której mogą zrealizować swoje pragnienie rodzicielstwa, a tym samym spełnić się jako osoby. Temu zwykle towarzyszą lęki i obawy i staramy się o tym wszystkim rozmawiać. Najczęstszym pytaniem rodziców adopcyjnych jest to, czy uda mi się pokochać dziecko, które nie jest ich dzieckiem biologicznym. I jest to bardzo naturalne. Bywa, że ta obawa hamuje przed decyzją o adopcji. Niewątpliwie rodzicielstwo jako więź psychologiczna i duchowa może zaistnieć bez więzi biologicznej. Nasze rodziny adopcyjne są na to żywym dowodem.