In vitro – fabryka ludzi


Oprócz wspomnianych mitów medycznych, a w zasadzie medyczno-marketingowych, dyskusja o in vitro jest przesycona mitami natury politycznej. Jednym ze sztandarowych jest wmawianie uczestnikom debaty, jakoby jedynie Kościół katolicki sprzeciwiał się opisywanym praktykom. Tymczasem in vitro sprzeciwia się wiele osób i środowisk lekarskich i społecznych zupełnie z Kościołem niezwiązanych, m.in. dr Jacques Testart – ateista i pionier in vitro we Francji, dziś zagorzały przeciwnik tej procedury. Próby wtłoczenia przeciwników in vitro na pozycje czysto religijne jest zabiegiem typowo PR-owym, mającym na celu osłabienie merytorycznych argumentów przeciwko procedurze i mobilizację osób, które z założenia każde swoje stanowisko formułują w kontrze do nauczania katolickiego.

Kolejnym powtarzanym mitem jest twierdzenie, jakoby stosowanie tej metody było istotnym remedium na zapaść demograficzną społeczeństw Zachodu. Prawda jest taka, że jedynie około 1 proc. par dotkniętych niepłodnością kiedykolwiek decyduje się na zastosowanie in vitro, co oznacza mniej niż śladowy wpływ na przyrost naturalny.

Istotnym socjotechnicznym zabiegiem mającym oddziaływać na odczucia społeczne jest – bazujące na ludzkiej niewiedzy i braku rzeczowej debaty publicznej konsekwentne używanie argumentu, jakoby zakaz stosowania in vitro definitywnie odbierał szansę na potomstwo parom dotkniętym niepłodnością. Zwykle używanie tego argumentu idzie w parze z atakiem na NaProTechnologię wysoce skuteczną, jednak zdecydowanie mniej dochodową, metodę prawdziwego leczenia niepłodności.

-Stosowanie procedury in vitro budzi również istotne zastrzeżenia natury prawnej. Przypominam, że obowiązujące w Polsce prawo rozciąga ochronę życia ludzkiego również na okres między poczęciem a narodzeniem. Wyjątki od tej zasady są nieliczne i jasno sprecyzowane w ustawie. Ustawodawca nie wskazał nigdy odmiennego statusu prawnego istnień ludzkich stworzonych w warunkach laboratoryjnych. Tymczasem w ramach procedury in vitro mamy do czynienia m.in. z zamrażaniem ludzi poczętych, a następnie arbitralną decyzją lekarza uznanych za „nieprzydatnych w dalszej procedurze”. O selektywnej aborcji i przypadkach niszczenia zarodków, a więc w istocie pozbawiania życia istnień ludzkich nawet nie wspominam, gdyż w tym miejscu komentarz wydaje się zbyteczny. W istocie zatem w tej chwili w Polsce mamy nie tyle do czynienia z brakiem regulacji prawnych dotyczących in vitro, ile z rażącym naruszaniem funkcjonującego prawa dotyczącego ochrony życia ludzkiego.

Skąd zatem tyle dezinformacji w debacie na temat in vitro? Odpowiedź jest banalnie prosta. Za rynkiem in vitro stoi potężny przemysł medyczny, który z wykonywania tejże procedury i pozyskiwania zdesperowanych i zdezorientowanych klientów czerpie krociowe zyski. Kiedy w grę wchodzą wielkie pieniądze, pojawia się silna presja lobbystyczna na media i polityków. Nieprzypadkowe są usilne starania o przeforsowanie refundacji in vitro ze środków NFZ, czyli de facto obciążenie kosztami tej niezwykle drogiej procedury wszystkich podatników. Jest to wyjście naprzeciw oczekiwaniom przemysłu in vitro, który poprzez refundację zyska wielu nowych potencjalnych klientów oraz pewnego płatnika, jakim jest państwowa instytucja.

Prawo do życia jest najważniejsze

Promocja in vitro, oprócz ugruntowywania niewiedzy, bazuje w istocie na rozbudzaniu zbiorowego egoizmu, na wmówieniu ludziom, że pragnienie osobistego szczęścia poprzez posiadanie dziecka, samo w sobie piękne i szlachetne, jest prawem nadrzędnym, stojącym ponad prawem do życia ludzi zabijanych lub zamrażanych w fazie prenatalnej. Mamy do czynienia już nie tyle z asymetrią dóbr prawem chronionych, ile z kompletnym odwróceniem porządku tychże dóbr. Nieco przerysowując, można by porównać to do sytuacji, w której przekonywalibyśmy kogoś, że jego prawo do otrzymania nowego organu stoi ponad prawem do życia osoby, od której tej organ, wbrew jej woli, pobierzemy. Niemożliwe? Jeżeli usankcjonujemy prawnie możliwość podejmowania przez lekarza arbitralnej decyzji, które życie ma wyższą wartość, wcześniej czy później wszystko jest możliwe. Panie posłanki i panowie posłowie, jest jeszcze czas, aby się opamiętać. A przed podjęciem decyzji rozważcie, proszę, we własnym sumieniu fakt, że dane było Państwu urodzić się szczęśliwie bez oczekiwania na swoją kolej w laboratoryjnej zamrażarce, z niewielką szansą na przeżycie.

Jacek Tomczak jest posłem na Sejm, członkiem Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej

Artykuł  został opublikowany w dzienniku Rzeczpospolita w dniu 22-07-2012


Jacek Tomczak





Dodaj komentarz