Od wielu lat czekaliśmy z mężem na macierzyństwo, już chwilami traciliśmy nadzieję. Jesteśmy małżeństwem z sześcioletnim stażem.
Do tej pory przeszliśmy szereg badań, większość dotyczyła mnie: szpitale, badania co miesiąc, zabiegi – w tym drożność i laparoskopia i dalej nic. Cały czas to samo, w każdym cyklu badanie progesteronu, zawsze 7- go dnia po owulacji, więc przeważnie między 20 a 22 dniem cyklu, co miesiąc B-HCG, bo nieregularne miesiączki i jak tylko spóźniała się, lekarz zlecał badanie krwi. Żaden lekarz jednak nie stwierdził u nas całkowitej bezpłodności, cały czas nadzieja była, ale to już robiło się niespokojne, gdyż tyle lat czekania i lekarze zlecali te same badania hormonalne, nie podając przyczyny niepłodności.
Inny lekarz zaproponował IN VITRO, że jeśli tylko się zdecydujemy, to nas pokieruje, ale to nie było w naszym religijnym wychowaniu, więc cały czas mieliśmy nadzieję i dalej próbowaliśmy.. Jesteśmy katolikami i IN VITRO raczej nie jest zgodne z naszymi normami etycznymi.. Mieliśmy wsparcie w rodzinie, mówili że kiedyś nadejdzie ten dzień, że Pan Bóg obdarzy nas potomstwem. Już nawet myśleliśmy o adopcji, bo tyle jest dzieciaków, którzy potrzebują rodziców.
Po pewnym czasie znajoma, poinformowała nas, że istnieje coś takiego jak naprotechnologia. Trochę zastanawialiśmy sie nad tą metodą, bo nigdy o niej nie słyszeliśmy, ale dowiedzieliśmy się o wielu przypadkach, po których kobietom udało sie zajść w ciążę, jednym wcześniej innym nieco póżniej i że ta metoda wymaga dokładnej obserwacji swojego cyklu, jest bardzo pracochłonna, ale ma dobre opinie i rezultaty. Po niedługim czasie i po rozmowie z mężem zdecydowaliśmy się.
W pażdzierniku 2011r pierwszy raz pojechaliśmy do Krakowa, do instruktorki metody CREIGHTONA, którą poleciła nam znajoma. Pani instruktor okazała się miłą i dość wyrozumiałą osobą. Zaraz po pierwszej wizycie wiedzieliśmy, że ta metoda jest właśnie dla nas, oboje z mężem jeżdziliśmy na każde spotkanie. Ja codziennie dokładnie opisywałam swój cykl i wypełniałam karty, oczywiście z pomocą męża. Nareszcie po tylu latach i różnych badaniach, wiedziałam dzięki metodzie Creightona, kiedy mam dni płodne i kiedy jest najlepszy moment na poczęcie. Po kilku miesiącach pojechaliśmy z mężem na pierwszą wizytę do Krakowa do Dr. Lachowicza, lekarza poleconego przez naszą Panią instruktor. Już na tej wizycie poczułam się po prostu doceniona, lekarz przeprowadził dokładny wywiad, wypytywał o wszystkie badania, zabiegi, dolegliwości związane z naszą niepłodnością, ale przede wszystkim miła atmosfera, wizyta trwała prawie 2godziny, więc można było dowiedzieć się wiele istotnych dla nas spraw związanych z leczeniem. Lekarz po analizie kart obserwacyjnych, zlecił dodatkowe badania, przepisał odpowiednie leki.
Kolejna wizyta była za 3 miesiące, na którą pojechaliśmy z mężem z wielką radością, nie wiedząc co nas czeka, do lekarza który potrafił zaopiekować sie, poświęcić swój czas dla pacjentki, jak żaden inny lekarz do tej pory. I oto stał się chyba CUD, bo na tej wizycie, dowiedzieliśmy się że jestem w ciąży, niesamowita radość nas spotkała. Udało się po trzech miesiącach leczenia! Dr. Lachowicz naprawdę zasługuje na pełne uznanie w naszych oczach i cieszymy się, iż poinformowano nas o Naprotechnologii. Polecamy wszystkim tym małżeństwom, które od wielu lat czekają na dzidziusia, by zdecydowały sie na tę metodę CREIGHONA, bo naprawdę WARTO.
Obecnie jestem w 18 tygodniu ciąży. Na każdej wizycie, lekarz pyta o moje samopoczucie, zaleca konieczne badania, witaminy. Teraz już przed każdą wizytą, mam monitorowany progesteron. Ciąża przebiega jak do tej pory prawidłowo.
Dziękujemy wszystkim za modlitwę. Bóg zapłać.