Chciałam się podzielić wiadomością, która być może nie pasuje do zazwyczaj tu zamieszczanych, ale ma związek z naprotechnologią i być może okaże się pomocna dla przypadkowych czytelników :) Chodzi o bóle miesiączkowe, które przez 12 lat uniemożliwiały mi normalne życie – z powodu ich nasilenia przez kilka dni w miesiącu nie byłam w stanie podnieść się z łóżka, kilka razy prawie zemdlałam z bólu, zażywałam końskie dawki Apapu, Ibupromu, Nurofenu, Nospy itp. Niedawno byłam u ginekologa-naprotechnologa, który mi zalecił picie naparu z imbiru parę dni przed i w trakcie miesiączki. To jest (przynajmniej dla mnie) niewiarygodne, ale mi pomogło – podczas ostatniej miesiączki mogłam nawet siedzieć i chodzić. Brałam nadal leki rozkurczowe i przeciwbólowe, ale w dużo mniejszych dawkach.
Ten imbir kosztuje jakieś 3 zł, trzeba go pociąć i zalać wrzątkiem, parzyć najlepiej w termosie i pić gorący parę dni przed miesiączką i w trakcie. Ilość imbiru trzeba dobrać tak, żeby trochę parzyło w język, ale nie za bardzo. Ponoć taki wywar wystarczy pić tylko przy okazji jednej miesiączki, ew. można powtórzyć przy następnej – powinno być lepiej już na stałe (jeszcze nie zdążyłam tego sprawdzić). Warto też robić ciepłe okłady na brzuch, żeby porządnie go rozgrzać.
Pozdrawiam,
Katarzyna