Proszę Księdza, błagam o pomoc….Zaczynam tracić wiarę choć tak bardzo tego nie chcę….Ale zacznę od początku…3 lata temu zaczeliśmy z mężem starania o dzieciątko. Gdy początkowo nie było efektów nie załamywałam się ale szukałam pomocy u lekarzy, okazało się, że problemy z zajściem w ciąże były spowodowane schorzeniem jajników. Po hormonoterapii i operacji w końcu udało mi się zajśc w ciąże. Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Niestety moje szczęście nie trwało długo ponieważ ciąże poroniłam. Czułam ogromny smutek, żal i pustkę ale tłumaczyłam sobie, że musze być dzielna i podniosłam się, zaczełam walczyć o kolejną ciąże. Po tym poronieniu musiano wykonać kojeny zabieg, abym mogła starać się o dziecko. Po kilku miesiącach znów test wyszedł pozytywnie, niestety po kilku tygodniach ciązy straciłam kolejne dzieciątko. Znów czułam ten ból, płakałam całymi dniami. Gorąco modliłam się o siłe i udało mi się po raz kolejny podnieść. Niestety kilka tygodni temu mój cały świat się zawalił…. Poszłam na wizyte do lekarza który poinformował mnie, że jestem w ciązy pozamacicznej(ciążą rozwijała się jajowodzie) i jak najszybciej mam udać się do szpitala bo trzeba wykonać operację. Sytuacja była na tyle groźna, że zagrażała mojemu życiu, ponieważ jajowód zaczął już pękać. Zgłosiłam się do szpitala, na USG stwierdzono, że serduszko dzieciątka bije ale nie ma szany na prawidły rozwój maluszka, a pęknięcie jajowodu może doprowadzić do mojej smierci….Od razu przewieziono mnie na salę operacyjną i straciłam mój najcenniejszy skarb….od tego momentu czuje się jak morderca:( tak jakbym to ja zabiła to małe istnienie…..Chciałam walczyć o to maleństwo ale lekarze nie dawali najmniejszych szans. Mąż wpadł w rozpacz słysząc, że nie chce tej operacji, powiedział, że nie chce stracić i mnie i dziecka….. W tym dniu straciłam wiare w miłośc Boga do mnie…zaczełam zastanawiać się dlaczego tak mnie doświdcza? Nigdy nikomu nie wyrządziłam krzywdy….Tak bardzo wierzyłam w jego opatrzność, codziennie modliłam się o dar Rodzicielstwa dla mnie i dla męża. Błagam o poradę co mam zrobić abym nie przestała wierzyć.?…nie chce od Niego odejść a jednocześnie mam wrażenie, że to co mnie dotkneło nie może być zgodne z jego wolą i,że gdybym była mu bliska nie musiałabym przez to przechodzić….Czuje okropne wyrzuty sumienia, które wykańczają mnie psychicznie….Proszę Księdza o modlitwe w mojej intencji….