Chcesz pisać na forum – zaloguj się! Zaloguj
Wpisz słowo kluczowe:


 






Użytkowanie znaków specjalnych:
*    zastępuje dowolną ilość znaków
%    Zastępuje dokładnie jeden znak

Czy można zbluźnić z rozpędu?

UżytkownikWpis

12:38
6 maja 2016


Maciejs

1

Czy można zbluźnić przeciw Duchowi Świętemu z niejako rozpędu lub niechcący? Przykładowo: człowiek ma problem z nieczystością i…

przyciśnie go, zacznie wchodzić w grzech. Jednocześnie pojawią się myśli mówiące np. „ale wiesz, że będziesz musiał iść do spowiedzi, a w takim razie grzeszysz licząc na Miłosierdzie Boże” i człowiek czując się niejako między młotem a kowadłem i czując jakąś rozpacz pojawiającą się w tej sytuacji z rozpędu powie tym myślą „Precz!” w poczuciu, że jest to coś co mnie chce zastraszyć, albo nie chce żeby mnie dręczyło, a po chwili uświadamia sobie, że mogło to być jednak jakieś dobre natchnienie i pojawia się jeszcze większy strach czy przypadkiem nie zrobiłem TEGO?!

Wiem, że w KKK 1864 jest napisane: "Miłosierdzie Boże nie zna granic, lecz ten, kto świadomie odrzuca przyjęcie ze skruchą miłosierdzia Bożego, odrzuca przebaczenie swoich grzechów i zbawienie darowane przez Ducha Świętego. Taka zatwardziałość może prowadzić do ostatecznego braku pokuty i do wiecznej zguby." Ale spotkałem się też ze stwierdzeniami, że nieco inną sytuacją jest potraktowanie czegoś pochodzącego od Boga jako pochodzącego od złego i że jest to coś już skrajnego – niewybaczalnego. Kto inny stwierdził, że jeśli człowiek dopuszcza do siebie możliwość – obawę, że mógłby takie coś popełnić to znaczy, że tego nie popełnił. Wiem, że należy ufać Katechizmowi ustanowionemu przez Kościół, ale jakaś niepewność i lęk pozostaje. Co troche w myślach przewija się to straszliwe "NIGDY" i "Wieczne potępienie".

Co się dzieje w człowieku w przypadku takiego grzechu? Czy przestaje być zdolny do wyznawania wiary? Czy nieodwracalnie odrzuca w takiej sytuacji Ducha Świętego z jego darami, natchnieniami i jest od tej chwili niezdolny powiedzieć nawet "Panem jest Jezus", modlić się i szukać Boga? Wiem, że ksiądz zarzuci mi czepialstwo i szukanie dziury w całym, ale pytania i lęki pojawiają się same i zatruwają, bo Pan Jezus jak ktoś powiedział, celowo nie wyjaśnił o co dokładnie mu chodziło? Z jednej strony mogła to być konsekwencja samego zarzutu faryzeuszów o powiązania z szatanem i ubliżenie w ten sposób osobie Ducha Świętego, a z drugiej może po prostu Pan Jezus znał ich serca i wiedział, że faktycznie są już tak zamknięci, że nie nawrócą się nigdy i nie da się nic zrobić. To takie moje własne przemyślenia poniekąd zaczerpnięte też z innych. Aczkolwiek możliwość ewentualnego nieprzebaczenia mimo wszystko mam poczucie kłóci się ze wszystkim co wiem na temat Bożego Miłosierdzia i tego co przekazała np. św. siostra Faustyna. Ponadto wydaje mi się, że gdyby nauka Kościoła była jakoś niewłaściwa w tej kwestii, Bóg zainterweniowałby już dawno.

20:58
7 maja 2016


ks. Grzegorz

2

Szczęść Boże,

cała Ewangelia i oparte na niej nauczanie Kościoła pokazuje, że naprawdę Boże Miłosierdzie jest bezgraniczne i to przede wszystkim Panu Bogu zależy na tym, żeby nas z grzechu wyzwolić i żebyśmy nie zginęli. I Pan Bóg zawsze nam przebacza, ilekroć ze skruchą zwracamy się do Niego, prosząc o przebaczenie. Pięknie o tym pisze papież Franciszek w 4 punkcie adhortacji Evangelii gaudium: „Bóg nigdy nie męczy się przebaczaniem; to nas męczy proszenie Go o miłosierdzie. Ten, który zachęcił nas, byśmy przebaczali «siedemdziesiąt siedem razy» (Mt 18, 22), daje nam przykład: On przebacza siedemdziesiąt siedem razy. Za każdym razem bierze nas na nowo w swoje ramiona. Nikt nie może nas pozbawić godności, jaką obdarza nas ta nieskończona i niewzruszona miłość. On pozwala nam podnieść głowę i zacząć od nowa, z taką czułością, która nas nigdy nie zawiedzie i zawsze może przywrócić nam radość. Nie uciekajmy przed zmartwychwstaniem Jezusa, nigdy nie uważajmy się za zwyciężonych, niezależnie od tego, co się dzieje. Nic nie może być większe od Jego życia, które pozwala nam iść naprzód”.

Jedyną barierą dla nieskończonego miłosierdzia Boga może być uparty opór człowieka, który – takiego słowa używa Katechizm w cytowanym przez Pana punkcie – „odrzuca”  dar przebaczenia, „odrzuca” przyjęcie miłosierdzia, „odrzuca” zbawienie. To taka zatwardziałość jest szczególnie niebezpieczna, bo grozi trwałą postawą zamknięcia na Boże przebaczenie. Myślę, że trudno do takiej zatwardziałości doprowadzić się przez jakiś pojedynczy czyn. Co nie znaczy oczywiście, że możemy lekceważyć jakikolwiek grzech w naszym życiu.

Podaję na koniec link do odpowiedzi o. Jacka Salija OP na pytanie o grzechy przeciwko Duchowi Świętemu (http://mateusz.pl/ksiazki/js-s…..-sd_55.htm). Ufam, że ten tekst może okazać się pomocny.

Pozdrawiam. 



 

Możliwość komentowania jest wyłączona.