Chcesz pisać na forum – zaloguj się! Zaloguj
Wpisz słowo kluczowe:


 






Użytkowanie znaków specjalnych:
*    zastępuje dowolną ilość znaków
%    Zastępuje dokładnie jeden znak

Gdzie jest Sprawiedliwość?????

UżytkownikWpis

18:18
5 września 2012


MoTyLeK

1

Szczęść Boże.

Zawsze wierzyłam w Bożą sprawiedliwość . Jednak proszę księdza

ostatni m czasem zaczynam wątpić. Stworzyliśmy z mężem wspinały dom wszystko

jak Bóg nakazał najpierw ślub potem starania o dziecko. Nie dał nam szansy na

przytulenie dziecka,  dalibyśmy temu

aniołkowi wszystko.  Mamy w sobie tyle

miłości. A jednak jesteśmy sami. Co zrobiliśmy złego?? W telewizji coraz częściej

kolejne przydatki rodziców  które zabijają

dzieci, topią , duszą albo wyrzucają na śmietnik!!!!!  I moje pytanie czemu Bóg im dał ten

najcenniejszy skarb????? Czemu  nie

dał  dobrym ludziom a jest nich tysiące.

Tysiące małżeństw które wszystko by oddały za ten jeden uśmiech dziecka , dał

za to takiej matce która  zgotowała temu aniołkowi

powolna śmierć na śmietnisku.Wierze w Boga i nigdy nie przestane bo tak nie wychowano ale To pytanie nie daje mi spokoju…. Gdzie ta

sprawiedliwość??? 

00:11
10 września 2012


ks. Grzegorz

2

Szczęść Boże,

bardzo dziękuję za wpis, w którym poruszonych jest co najmniej kilka bardzo istotnych problemów. Myślę, że refleksja nad najważniejszymi z nich może pomóc w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie o relację między Bożą sprawiedliwością a trudnościami małżonków z poczęciem dziecka. Warto, jak sądzę, rozpocząć od uświadomienia sobie czym ogólnie jest sprawiedliwość, a w szczególności na czym polega sprawiedliwość Boża. Najprostsza definicja mówi, że być sprawiedliwym to oddać drugiemu to, co mu się należy, jedna z prawd wiary natomiast podkreśla że „Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze”. Jaka treść kryje się w tych stwierdzeniach? Przede wszystkim taka, że Panu Bogu nie jest obojętne nasze postępowanie! I to właśnie dlatego z grzechem, który popełniamy jest związana kara. Kary tej jednak nie można rozumieć jako jakiejś Bożej zemsty, ale trzeba ją widzieć w kontekście nieskończonej miłości Boga do każdego z nas. Bóg wie doskonale, że zło nas niszczy i poprzez trudności, kłopoty, utrapienia, cierpienie, które dotykają nas w konsekwencji grzechu (to jest właśnie jeden z wymiarów kary za grzechy popełniane przez nas, którego doświadczamy tu na ziemi) Pan Bóg niejako upomina nas i pomaga nam, abyśmy jak najszybciej wrócili na właściwą drogę. Podobnie postępują mądrzy rodzice: oni także nie wahają się, by ukarać dziecko za popełnione zło. Postępują tak nie dlatego, aby dziecku dokuczyć, ale aby nauczyć go odróżniać dobro od zła i pomóc mu w dokonywaniu właściwych wyborów. Nie można też zapominać o tym, że nie każde utrapienie i cierpienie, których doświadczamy są karą za grzech. Niektóre kłopoty albo trudności nie są konsekwencją zła popełnionego przez nas osobiście, ale są dopuszczone przez Pana Boga i stanowią raczej próbę, która przeżyta odpowiednio ma służyć oczyszczeniu relacji z Nim i otwarciu na Jego plan dotyczący naszego życia. I wydaje się, że problem niepłodności (jeśli nie jest oczywiście zawiniony osobistym postępowaniem), należy raczej do tej właśnie kategorii. Dlatego właśnie niepłodność może dotyczyć nie tylko tych, którzy popełniają zło, grzeszą, ale dotyka też osób, które starają się całym sercem żyć według Bożych wskazań. Myślę, że tych kilka prawd o Bożej sprawiedliwości pozwala zmierzyć się z pytaniem zadanym przez Panią, a którego sens jest mniej więcej taki: „Co myśmy takiego złego zrobili, że nie cieszymy się dotychczas darem dziecka?” Naprawdę, warto spojrzeć na problem niepłodności nie tyle przez pryzmat kary za osobiste przewinienia, ale bardziej jako na doświadczenie, które, owszem, jest przez Pana Boga dopuszczone, ale w którym Pan Bóg nigdy nie zostawia nas samych i jest zdolny wyprowadzić z niego dobro (pisałem o tym w wątku „Jak to rozumieć?”). Dobrze jest też nie zapominać o drugiej części prawdy wiary, która przypomina, że Bóg wynagradza za dobro. Możemy zatem być pewni, że dobro, które czynimy w naszym życiu nie jest zapomniane, nie ginie, ale jest przez Pana Boga widziane, doceniane i nie pozostaje bez nagrody. I jeśli mimo trudnych doświadczeń idziemy drogą dobra ufając Panu Bogu, nasze serce otwiera się na te dary, które Bóg dla nas przygotowuje.

W poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie jak pogodzić Bożą sprawiedliwość z faktem, że niektóre osoby otrzymują dar dziecka, a inne doświadczają bólu niepłodności, konieczne jest również – jak mi się wydaje – zastanowienie się nad tym, co kryje stwierdzenie, że Pan Bóg jest Dawcą życia nowego człowieka (albo prościej, że Pan Bóg daje dzieci). Jest prawdą, że Pan Bóg jest Dawcą każdego życia ludzkiego, ale działanie Boga w powoływaniu do istnienia dziecka ma dwa istotne wymiary. Z jednej strony Bóg bezpośrednio stwarza każdego człowieka, ponieważ stwarza każdorazowo, dla każdego nowo poczętego dziecka indywidualnie, jego nieśmiertelną duszę. Można więc powiedzieć, że Pan Bóg bezpośrednio stwarza duchowy wymiar człowieka i w tym sensie każdy człowiek pochodzi do Niego bezpośrednio. Troszkę inaczej wygląda rola Boga w powołaniu do istnienia człowieka w wymiarze cielesnym. To zadanie powierza On mężczyźnie i kobiecie, którzy przekazują życie zgodnie z prawami przyrody ustanowionymi przez Stwórcę. W tym sensie można powiedzieć, że w powstanie nowego życia w wymiarze cielesnym Pan Bóg jest zaangażowany pośrednio (jako Ten, który ustanowił porządek w przyrodzie), a bezpośrednio są w to wydarzenie zaangażowani i za nie odpowiedzialni rodzice. Trzeba mocno podkreślić, że Pan Bóg szanuje prawa przyrody przez siebie ustanowione i jeśli w wyniku zbliżenia mężczyzny i kobiety dochodzi do połączenia plemnika z komórką jajową i poczęcia człowieka w wymiarze cielesnym, to Bóg zawsze stwarza jego duszę nieśmiertelną i tak rozpoczyna się historia nowego ludzkiego życia. Oczywiście wolą Pana Boga jest, aby powołanie do istnienia dziecka dokonywało się w środowisku miłości, jakie zapewniają w pełni tylko małżonkowie. Ich zadaniem jest nie tylko poczęcie, ale także troska o zapewnienie dziecku jak najlepszych warunków rozwoju w okresie prenatalnym, po urodzeniu, a później jego wychowanie. Taki jest plan Pana Boga (najlepszy z możliwych) dotyczący powstania i wzrostu nowego człowieka, a kobieta i mężczyzna powinni postępować zgodnie z tym planem dla dobra dziecka i dla dobra własnego. Wiemy dobrze, że nie zawsze tak jest, bo człowiek jest obdarzony wolnością i może używać jej źle, realizując własne plany, a nawet sprzeciwiając się Bogu. Ale także wtedy, gdy dwie osoby postępują wbrew planowi Bożemu (np. żyjąc na sposób małżeństwa nie będąc małżeństwem), Pan Bóg ani nie zawiesza praw przyrody, ani nie odbiera im wolności. I także osoby, które postępują wbrew woli Boga otrzymują niekiedy ten wielki skarb, jakim jest dziecko. Zostaje im powierzone jednocześnie zadanie, aby się nawróciły i wypełniały obowiązki rodziców w jak najlepszy sposób. Niestety nie zawsze tak się dzieje i dochodzi nawet do tak makabrycznych sytuacji, o jakich wspomniała Pani w pytaniu. Słysząc o wydarzeniach tego rodzaju stajemy w sposób szczególnie ewidentny wobec tajemnicy ludzkiej wolności, szacunku dla niej ze strony Pana Boga i działania przeciwnika Boga, czyli Złego. W obliczu tej tajemnicy nie ma często łatwych odpowiedzi na pytanie rozpoczynające się od słowa „dlaczego”. Proszę jednak nigdy nie mieć wątpliwości, że zło nie pochodzi od Pana Boga i jest sprzeczne z Jego wolą!

I wreszcie trzeci problem, którego dotknięcie wydaje mi się istotne w myśleniu o Bożej sprawiedliwości i doświadczeniu niepłodności. Jak wspomniałem w pierwszej części sprawiedliwość polega na oddaniu komuś tego, co mu się należy. W kontekście takiego określenia sprawiedliwości warto zastanowić się nad następującym pytaniem: czy dziecko jest czymś co należy się małżonkom? Innymi słowy: czy małżonkowie mają prawo do dziecka? Myślę, że nie mamy wątpliwości, że dziecko nie jest przedmiotem, ale osobą, a osoba nigdy nie może być traktowana jako rzecz, która jest środkiem do osiągnięcia jakiegokolwiek (nawet najszlachetniejszego) celu lub do której posiadania ma się zwyczajnie prawo. Dziecko jest dobrem samym w sobie, którego małżonkowie mogą chcieć, ale które nie jest czymś, co im się należy. Dziecko jest zawsze niezasłużonym darem! Proszę zauważyć, że pespektywy daru właściwie nie da się pogodzić z myśleniem w kategoriach sprawiedliwości. Bo dar jest związany nie tyle ze sprawiedliwością, co z miłością. I zrodzenie dziecka to jest przede wszystkim dar miłości Pana Boga, a nie oddanie małżonkom czegoś, co im się tak po prostu najzwyczajniej należy. Jasne, tego daru można pragnąć, można o niego prosić, ale nie można go żądać. Można też o ten dar zabiegać (starając się np. poprzez leczenie usunąć przeszkody, które uniemożliwiają poczęcie), ale nie można powiedzieć, że brak daru dziecka pomimo starań to jest niesprawiedliwość. Dziecko zawsze pozostaje darem miłości! Z drugiej strony nie jest oczywiście tak, że trudności w poczęciu dziecka są znakiem, że Pan Bóg nie kocha małżonków borykających się z takim problemem. Wręcz przeciwnie: kocha, towarzyszy im, pragnie przeprowadzić ich przez ciemność bólu i wyprowadzić z tego doświadczenia konkretne dobro. I co najważniejsze ma moc, by to uczynić. Potrzebuje jedynie wiary i zaufania.

Ufam, że te refleksje choć troszkę pomogą Pani spojrzeć w nowym świetle na relację pomiędzy Bożą sprawiedliwością a doświadczeniem trudności w poczęciu dziecka. Ufam też, że w przeżywaniu tego cierpienia pomogą otworzyć się przede wszystkim na prawdę o Bożej miłości. Życzę, by tak właśnie było i pozdrawiam. 



 

Możliwość komentowania jest wyłączona.