Szczęść Boże! Proszę księdza, wiem, że to nie forum o tym ale chciałem zadać pytanie: jakiś czas temu miałem ogromny problem z nieczystością, starałem się od tego uwolnić, ale nie byłem w stanie wytrzymać więcej niż tydzień lub dwa (nie byłem w stanie funkcjonować po tym czasie, chodziłem jak nieprzytomny, paliło mnie wręcz). W czasie kiedy przychodziło mi wyspowiadać się np. w nadchodzącym okresie przedświątecznym (ogólnie spowiadałem się regularnie) zdarzało mi się czekać w takim poczuciu "pójdę się wyspowiadać nie teraz ale zaraz przed świętami, bo wiem, że nie wytrzymam tyle czasu mimo że bym chciał i wole już zgrzeszyć (wyżyć się) teraz a w czasie świąt spokojnie móc przystępować do Komunii, nie mieć wyrzutów i nie walczyć sam z sobą, niż iść już i w święta lub zaraz po nie wytrzymać, a wtedy to raczej księża nie widuję, żeby spowiadali". Jak taka postawa ma się do grzechu "grzeszyć licząc zuchwale na Miłosierdzie Boże"? Czy w mojej sytuacji popełniałem coś podpadającego pod to i muszę to w spowiedzi uwzględnić?