Chcesz pisać na forum – zaloguj się! Zaloguj
Wpisz słowo kluczowe:


 






Użytkowanie znaków specjalnych:
*    zastępuje dowolną ilość znaków
%    Zastępuje dokładnie jeden znak

Jak zyc kiedy nie ma dzieci?

UżytkownikWpis

20:37
8 kwietnia 2016


Ewus

1

Szczesc Boze.
Mam na imie Ewa od ponad dwoch lat z mezem staramy sie o dziecko. Problem naszej nieplodnosci lezy po obu stronach i moje i meza choc z mojej strony problem nieplodnosci jest bardzo powazny gdyz mam nie drozne oba jajowody a maz slabe nasienie. Czasami zadaje sobie pytanie jak to jest, ze Ci co nie chca, maja dzieci nawet spora gromadkie a inni ktorzy bardzo pragna nie moga ich miec… jakie plany ma w obec nas Pan Bog. Ja i maz jestesmy badzo wierzacy modlimy sie codziennie razem i to jest naszeym zdaniem piekne malzonkowie pogrozeni na modlitwie, ale jest jeszcze piekniejsze gdy to rodzina jest pograzona na modlitwie tylko Pan Bog jak narazie tych dzieci nie mam w planach dla nas. Prosze Ksiedza jak sobie radzic z tym problemem nieplodnosc? oraz z otoczeniem w ktorym slychac tupot malenkich nozek a czlowiekowi cisna sie lzy do oczu i pytanie czy kiedykowiek Pan Bog nam poblogoslawi zebysmy mogli cieszyc sie z naszego dzieciatka ? I jakie plany zdaniem ksiedza ma Pan Bog wobec tych malzenstw ktore chca a nie moga miec dzieci?

16:12
11 kwietnia 2016


ks. Grzegorz

2

Szczęść Boże Pani Ewo,

na początku bardzo dziękuję za świadectwo Państwa zaufania Panu Bogu, które można wyczytać z tych kilku napisanych przez Panią zdań. Dobrze, że z cierpieniem, którego Państwo doświadczacie i z pytaniami, które się w Was rodzą zwracacie się razem – jako małżonkowie – ku Niemu. Dla Boga Wasze zmagania na pewno nie są obojętne, bo On przecież obdarzył Was miłością małżeńską, która ze swej natury jest miłością płodną i poprowadzi Was taką drogą, byście płodności Waszej miłości doświadczyli. Nikt jednak nie jest w stanie z góry odpowiedzieć na pytanie, do jakiego sposobu realizacji powołania do macierzyństwa i ojcostwa Pan Bóg Państwa zaprasza. Rozeznanie tego jest niełatwym zadaniem, przed którym stoicie. Myślę, że w procesie tego rozeznania fundamentalnie ważne jest z jednej strony ciągłe umacnianie i pogłębianie relacji z Bogiem, by otwierać się na Jego plan miłości wobec Was, z drugiej podejmowanie ludzkich starań o usunięcie przeszkód utrudniających poczęcie, by wychodzić naprzeciw rodzicielstwu naturalnemu, z trzeciej rozwijanie w sobie gotowości do podjęcia innych niż rodzicielstwo naturalne dróg uczynienia płodną Waszej miłości.

O tej szerszej perspektywie rozumienia płodności małżeńskiej przypomina Kościół. Proszę pozwolić na kilka cytatów. Jan Paweł II w adhortacji o zadaniach rodziny chrześcijańskiej we współczesnym świecie Familiaris consortio pisał tak: „Płodna miłość małżeńska wyraża się w różnych formach służenia życiu. Wśród nich najbardziej bezpośrednie, właściwe małżeństwu i zarazem takie, w których nic małżeństwa nie może zastąpić, to rodzenie i wychowanie. W istocie każdy akt prawdziwej miłości wobec człowieka potwierdza i doskonali duchową płodność rodziny, będąc aktem posłuszeństwa wobec głębokiego, wewnętrznego dynamizmu miłości, rozumianej jako oddawanie siebie innym. Z tej perspektywy, bogatej w wartości i zadania dla wszystkich, niech czerpią zachętę ci zwłaszcza małżonkowie, którzy doświadczają bezpłodności fizycznej” (FC nr 41). I nieco wcześniej w tym samym dokumencie: „Nie należy (…) zapominać, że także wówczas, kiedy zrodzenie potomstwa nie jest możliwe, życie małżeńskie nie traci z tego powodu swojej wartości. Niepłodność fizyczna może bowiem dostarczać małżonkom sposobności do innej, ważnej służby na rzecz życia osoby ludzkiej, jak na przykład adopcja, różne formy pracy wychowawczej, niesienie pomocy innym rodzinom czy dzieciom ubogim lub upośledzonym” (FC nr 14).

Bez wątpienia adopcja jest szczególną (choć nie jedyną) formą realizacji powołania do rodzicielstwa. Osobiście bardzo poruszają mnie słowa Jana Pawła skierowane 5 września 2000 roku na Placu św. Piotra do rodzin adopcyjnych. Papież powiedział m.in.: „Adoptowanie dziecka to wielkie dzieło miłości. Kto je podejmuje, wiele daje, ale też wiele otrzymuje. Jest to prawdziwa wymiana darów. (…) Adoptować dzieci, kochać je i traktować jak własne potomstwo, znaczy uznać, że miarą więzi między rodzicami a dziećmi nie są jedynie parametry genetyczne. Miłość, która rodzi, jest przede wszystkim darem z siebie. Istnieje «rodzenie», które urzeczywistnia się przez przyjęcie dziecka, opiekę nad nim, poświęcenie się mu. Więź, jaka dzięki temu powstaje, jest tak głęboka i trwała, że w niczym nie ustępuje więzi opartej na pokrewieństwie biologicznym”.

I jeszcze papież Franciszek. W opublikowanej w ostatni piątek adhortacji apostolskiej o miłości w rodzinie Amoris laetitia znaleźć można takie jego słowa: „Adopcja jest jednym z bardzo wielkodusznych sposobów macierzyństwa i ojcostwa. Pragnę zatem zachęcić tych, którzy nie mogą mieć dzieci, do poszerzenia i otwarcia ich miłości małżeńskiej, aby przyjąć tych, którzy są pozbawieni odpowiedniego środowiska rodzinnego. Nigdy nie pożałują swej hojności. Adopcja jest pełnym miłości aktem obdarzania rodziną tych, którzy jej nie mają. (…) Ci, którzy podejmują wyzwanie adopcji i przyjmują osobę bezwarunkowo i bezinteresownie, stają się pośrednikami miłości Boga, który mówi: „A nawet, gdyby [matka] zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie” (Iz 49, 15)” (AL nr 179).

Moje osobiste doświadczenia uczestnictwa w procesie przygotowania małżonków do przyjęcia dzieci w Diecezjalnym Ośrodku Adopcyjnym w Sosnowcu i kontaktu z rodzinami adopcyjnymi potwierdzają w całej pełni prawdziwość powyższych papieskich słów.

Pani Ewo, życzę, by Państwa zaufanie Panu Bogu zaowocowało radością rodzicielstwa. Pozdrawiam mocno i towarzyszę modlitwą.



 

Możliwość komentowania jest wyłączona.