Szczęść Boże,
na początku przepraszam za znacznie dłuższy niż obiecany czas oczekiwania na odpowiedź. Ponieważ zadała Pani kilka pytań spróbuję odnieść się do nich po kolei:
1. Gdy przeczytałem opisane przez Panią zmagania wewnętrzne związane z wahaniem, czy prosić, czy uczyć się zawierzać, przyszła mi na myśl modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu. Tuż przed swoją męką Chrystus obawia się bardzo bólu, śmierci, tego wszystkiego, co ma Go spotkać w najbliższych godzinach i bardzo szczerze rozmawia o tym z Ojcem: prosi wyraźnie, aby – jeśli to możliwe – został zachowany od cierpienia i by Jego życie zostało ocalone (por. Mt 26, 39). Jezus z jednej strony prosi zatem o konkretne dobro dla siebie, z drugiej jednak woła do Ojca, aby wszystko działo się zgodnie z Jego wolą (por. Mt 26, 39. 42). I wypełnienie woli Ojca staje się dla Jezusa priorytetem. Jezus zatem łączy w swojej modlitwie prośbę o ocalenie od cierpienia i śmierci z prośbą o przyjęcie i doskonałe wypełnienie woli Ojca. Postawa Chrystusa upewnia, że może Pani bez niepokoju prosić o uwolnienie od cierpienia niepłodności i o dar dziecka. Jednocześnie istotne jest, aby – na wzór Mistrza – wołać o łaskę przyjmowania i wypełniania woli Bożej. Jak rozumiem taką właśnie drogą stara się Pani iść i nie trzeba – w moim przekonaniu – zmieniać intencji modlitwy. Myślę natomiast, że trzeba zgodzić się na duchowe zmaganie… Obawiam się, że nie da się go uniknąć. Codzienne powtarzanie „proszę, ale niech się wypełnia w moim życiu Twoja wola” nie zawsze przychodzi z łatwością, nie zawsze tym słowom towarzyszy wewnętrzny komfort. Miarą zaufania Bogu nie jest jednak przede wszystkim – jak to Pani określiła – owo „czucie w środku, że ufam”. Czasem takie poczucie jest obecne, a czasem bardziej daje o sobie znać ból niespełnionego pragnienia stania się mamą. Miarą zaufania jest przekonanie, pomimo doświadczanego czasem bardzo dotkliwie bólu, że Bóg naprawdę jest blisko, rozumie mnie, troszczy się o mnie, ma dla mojego życia najlepszy plan, prowadzi mnie w codzienności, że On – jeśli tylko oprę się na Nim, będę blisko Niego, zadbam, by w na co dzień dochowywać wierności Jego wskazaniom najlepiej jak to możliwe – przeprowadzi mnie przez najciemniejszą dolinę bezpiecznie i da mi to, co najlepsze. Takie przekonanie pewnie trzeba pielęgnować i rozwijać. Pani intuicja, że warto w modlitwie bardzo szczerze i konsekwentnie powierzać każdy dzień na nowo Bogu z głęboką wiarą w Jego miłość wydaje mi się bardzo trafiona.
2. Sposobem umacniania zaufania do Boga jest również rozwijanie umiejętności dostrzegania przejawów Jego miłości w zwykłych wydarzeniach codzienności. Bóg naprawdę nieustannie nas obdarowuje i każde dobro, którego doświadczamy ostatecznie ma swoje źródło w Nim. Jeśli duchowym wzrokiem patrzymy na zwyczajne sprawy głębiej, to zaczynamy widzieć jak bardzo jesteśmy obdarowani i kochani… Świadomość obdarowania rodzi wdzięczność, której wyrazem jest modlitwa dziękczynienia. Pyta Pani jak zacząć być wdzięczną? Myślę, że najlepiej zaczynać od dostrzegania i nazywania konkretnych dobrych doświadczeń w codzienności, odnoszenia ich do Boga i dziękowania Mu za nie w modlitwie. Warto też zatrzymać się na historii swojego życia i – być może kolejny raz – zobaczyć zaangażowanie Boga w życie, Jego troskę o Panią, miłość, którą Pani okazał. I dziękować za to wszystko… Nie można jednocześnie zapominać, że w najgłębszym wymiarze życie w postawie dziękczynienia nie jest wynikiem tylko osobistego wysiłku, ale owocem zjednoczenia z Jezusem, czyli darem łaski.
3. Pyta Pani jak odkrywać Boży plan… Jak rozpoznawać te obszary, w które należałoby się angażować? Pierwszą sferą zaangażowania jest bez wątpienia droga powołania, którą już Pani wraz z mężem idzie… Żyje Pani w małżeństwie i czas oczekiwania na dziecko jest przede wszystkim dany, by pogłębiać i rozwijać relację małżeńską. To jest niesłychanie ważne, by starania o dziecko nie zdominowały tak bardzo Państwa życia, że rozwój Waszej miłości znajdzie się na drugim planie. A inne sfery aktywności? Trudno tutaj wskazać jakiś uniwersalny sposób rozeznania. Ufam, że pielęgnując miłość małżeńską, wspólnie odnajdziecie Państwo taki obszar, w którym będziecie mogli tą miłością po prostu dzielić się z innymi.
4. W opisanej przez Panią historii matki, która modliła się o zdrowie dla chorego dziecka i przyrzekła Bogu swoje zaangażowanie na rzecz chorych, jeśli stan syna poprawi się, mamy do czynienia ze ślubem. Ślub jest złożoną Bogu świadomą i dobrowolną obietnicą spełnienia czegoś dobrego (por. Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 2101). Może on być warunkowy, tzn. człowiek zobowiązuje się do wypełnienia jakiegoś dodatkowego dobra po otrzymaniu od Boga łaski, o którą prosi. Istotą ślubu nie jest jakieś targowanie się z Bogiem albo korumpowanie Go lub kupowanie Jego życzliwości. Bóg przecież zawsze pozostaje całkowicie wolny w swoim działaniu! Przy ślubie warunkowym chodzi bardziej o ofiarowanie Panu Bogu jakiegoś dodatkowego i możliwego do wypełnienia dobrego czynu (czyli „dobra możliwego i lepszego” – jak to ujmuje język teologiczny) jako wyrazu czci, wdzięczności i uwielbienia Go za otrzymaną łaskę. Sensem prośby połączonej z obietnicą jest zatem ostatecznie oddanie chwały Bogu. Ważne jest, by nie składać ślubu pochopnie, bo jeśli Bogu coś się ślubuje, to istnieje obowiązek moralny i prawny (w Kodeksie Prawa Kanonicznego znajduje się cały rozdział poświęcony ślubowi obejmujący kanony 1191-1198), aby obietnicę wypełnić. Tak właśnie konsekwentnie postąpiła matka w przytoczonej przez Panią historii.
5. Co do akupunktury nie ma oficjalnego stanowiska Kościoła. Wydaje się, że przynajmniej w niektórych przypadkach istnieje racjonalne, niezależne od tradycyjnej chińskiej teorii równowagi energetycznej, wyjaśnienie oddziaływania na organizm nakłuwania igłami odpowiednich miejsc ciała. Jeśli więc akupunktura jest traktowana przez Panią i wykonującego jako zabieg wspomagający, który ma racjonalne podstawy, to zastosowanie tej metody – w mojej ocenie – nie jest grzechem. Pobieżny przegląd literatury na temat zależności pomiędzy stosowaniem akupunktury a niepłodnością (spojrzałem na niektóre artykuły w bazie piśmiennictwa medycznego Pubmed/Medline) pokazuje jednak, że badań naukowych na temat zastosowania akupunktury w leczeniu niepłodności jest stosunkowo niewiele i nie ma wystarczająco dobrze udokumentowanych studiów potwierdzających jednoznacznie skuteczność tej metody.
Życzę doświadczania Bożego błogosławieństwa w każdym dniu 2016 roku! Pozdrawiam.