Punktualnie co do minuty pociąg wjechał na stację. Pasażerowie ustawili się wzdłuż białej linii na peronie, po czym jeden po drugim zaczęli znikać we wnętrzu pociągu. On i Ona wsiedli jako ostatni – z uśmiechem na twarzy rozglądali się jeszcze dookoła, podziwiając jaki świat jest piękny. Chcieli jak najdokładniej zapamiętać to szczególne miejsce. Na stacji Małżeństwo byli po raz pierwszy – bardzo im się tu spodobało i obydwoje cieszyli się, że właśnie z tego miejsca wyruszają we wspólną podróż do stacji Rodzina. Każde z nich wniosło do pociągu swój bagaż pełen najróżniejszych doświadczeń i emocji. W końcu usadowili się wygodnie na swoich miejscach i z wyraźnym podekscytowaniem ruszyli w drogę.
Początkowo towarzyszyła im głównie radość, którą dało się słyszeć w postaci głośnych wybuchów śmiechu co chwilę. Trzymając się za ręce On i Ona snuli wspólne plany odnośnie podróży i tego, jak to będzie, kiedy już dojadą na miejsce. Z wytęsknieniem czekali, aż znajdą się u celu.
Droga do stacji Rodzina była dosyć długa, choć z początku żadne z nich nie odczuwało upływającego czasu. Cieszyli się swoim towarzystwem. Czasem wyjmowali z plecaka zapakowane Skarby i oglądali je wspólnie, a czasem po prostu milczeli, gdyż każde z nich potrzebowało też czasu tylko dla siebie. Mieli lepsze i gorsze chwile – zdarzało im się siedzieć wtulonymi w siebie nawzajem, kiedy zwyczajnie delektowali się swoją bliskością, a było i tak, że sprzeczali się na różne tematy albo – będąc zmęczonymi podróżą – złościli się i odwracali do siebie plecami. Ale w skrytości serca każde z nich cieszyło się bardzo, że ma obok tak bliską i kochającą osobę.
W pewnym momencie podszedł do nich Konduktor i nic nie musiał mówić, bo oni sami na jego widok wyciągnęli bilet, który – jako dowód, że jadą dobrym pociągiem – pokazali Panu w Niebieskim Stroju. Wszystko się zgadzało – Konduktor przybił na wręczonym mu świstku papieru swoją pieczątkę i z uśmiechem na ustach oddał go podróżnym. Jechali dalej. W którymś momencie pociągiem lekko zatrzęsło, ale trwało to na tyle krótko, że On i Ona uznali, że nie ma co się tym martwić. Wrócili do swoich zajęć, sięgając przy tym po kanapki, żeby zregenerować nieco siły. Co jakiś czas żwawym krokiem przechodził koło nich Konduktor, pilnując bezpieczeństwa podróżnych. Starał się robić to dyskretnie, nie narzucając się nikomu. On i Ona w swojej podróży zaczęli nawiązywać coraz więcej znajomości ze współpasażerami i czuli się z otaczającymi ich ludźmi bardzo dobrze.
Po jakimś czasie podróż zaczęła im się nieco dłużyć. „Wydawało mi się, że stacja Rodzina jest nieco bliżej” – myślała Ona. „Czy ten pociąg naprawdę nie może rozwinąć większej prędkości?” – zastanawiał się On. Gdy tak zadawali sami sobie różne pytania, nagle pociąg gwałtownie zahamował, przez co Ona uderzyła głową w szybę, a On w sąsiednie siedzenie. Pociąg zatrzymał się. Oboje upewnili się, czy nic poważniejszego im się nie stało, po czym rozejrzeli się dookoła. Za oknem był gęsty las. Na szybie pociągu widać było delikatną kreskę, która sugerowała niewielkie pęknięcie. Początkowo w pociągu zapadła cisza, jakby każdy nasłuchiwał dalszego rozwoju wydarzeń. Jednak dość szybko miejsce ciszy zajął hałas, z którego raz po raz dało się słyszeć czyjeś krzyki i pretensje. Konduktor poruszał się po pociągu niemalże biegiem, chodząc tam i z powrotem, chcąc wysłuchać wszystkich pasażerów, którzy swój niepokój przelewali na niego. „Co się stało?” – zastanawiali się także On i Ona. Przecież tak dobrze się jechało. Nie było dotychczas żadnych kłopotów i też nic nie zwiastowało ich pojawienia się. Żeby się upewnić, zapytali przechodzącego akurat obok nich Konduktora o powód nagłego zatrzymania. „Przykro mi, ale na tory przewróciło się drzewo i droga jest zablokowana” – poinformował ich rozmówca. „To może wszyscy wysiądziemy i wspólnymi siłami postaramy się ściągnąć drzewo z torowiska, tak żeby pociąg mógł kontynuować podróż?” – zaproponował On. „Niestety, ale spadając na tory, drzewo uszkodziło trakcję. Dalsza podróż tą drogą jest niemożliwa. Będziemy musieli jechać objazdem” – smutnym głosem poinformował ich Pan w Niebieskim Stroju. „Ale jak to objazdem?” – zaniepokoiła się Ona. – „Przecież już byliśmy tak blisko stacji Ciąża, a stamtąd jest niedaleko do stacji Rodzina! Poza tym wszyscy tak nam zachwalali tą trasę – mówili, że zwłaszcza pod koniec są piękne widoki i że na pewno nam się spodoba to, co zobaczymy!” „Przykro mi – odparł Konduktor – ale musimy jechać okrężną drogą. Pojedziemy przez stację Adopcja. Tamta droga też jest piękna; może tylko nieco dłużej będziecie Państwo w podróży, ale proszę mi wierzyć, że prędzej czy później dojedziemy do celu.” „Ale my chcemy jechać tą krótszą drogą!” – burzyli się oboje. – „Mamy przecież bilet…!” Konduktor cierpliwie wysłuchiwał ich obojga, a On i Ona wyrzucali z siebie wszystkie żale: „To Pan jest tu kierownikiem. To Pan jest odpowiedzialny za tą sytuację na drodze! Czujemy się oszukani! Czy nie można tego jakoś naprawić? Dlaczego nie wycięliście wcześniej tych drzew, które rosną tak blisko torów?? Przecież wiadomo było, że istnieje ryzyko ich przewrócenia się na trasę pociągu! Niech Pan nam zwróci pieniądze za bilet!”
W głębi serca i On i Ona czuli, że to nie Konduktor jest winny zaistniałej sytuacji. Po prostu TAK SIĘ ZDARZYŁO. Ale złość, rozczarowanie frustracja i zmęczenie podróżą sprawiły, że żadne z nich nie potrafiło pohamować wypowiadanych w gniewie słów. „Tak bardzo mi przykro, że nie zobaczymy tej słynnej stacji Ciąża!” – zamartwiała się Ona. – „Tyle o niej słyszałam i tak bardzo byłam ciekawa, jak faktycznie wygląda to miejsce, które wszyscy nazywają szczególnym i wyjątkowym!” „Nie chcę jechać przez jakąś stację Adopcja” – denerwował się On. – „Jestem już zmęczony podróżą i chcę jak najszybciej dojechać do celu!” „Rozumiem Państwa zdenerwowanie” – nagle jakiś spokojny i życzliwy głos zwrócił się w ich kierunku. Zobaczyli dwójkę dorosłych ludzi, nieco starszych od nich samych, którzy z uśmiechem na ustach i jakimś dziwnym, trudnym do opisania spokojem, stanęli obok, próbując nawiązać rozmowę. „Państwo jedziecie tym pociągiem pierwszy raz, prawda?” – w odpowiedzi On i Ona niepewnie pokiwali głową, potwierdzając, że nigdy wcześniej tu nie byli. „My po raz pierwszy jechaliśmy tym pociągiem kilka lat temu i też mieliśmy problemy z dotarciem do celu” – współpasażerowie kontynuowali swoją wypowiedź. – „Wtedy mocno padało i w wyniku lokalnych podtopień zamknęli końcowy odcinek drogi. Też jechaliśmy objazdem” – On i Ona już z nieco większym spokojem słuchali Pani i Pana. „I co, dużo dłużej się jedzie?” – zapytali On i Ona. „Owszem, ten objazd opóźni Wasze przybycie do celu, ale wierzcie nam, że jak tylko będziecie uważni, zobaczycie na tej drodze wiele pięknych miejsc. Momentami będziecie już zmęczeni podróżą, prawdopodobnie prędzej czy później zacznie Wam się ona bardzo dłużyć, ale mimo wszystko wypatrujcie na tej drodze piękna, bo będziecie go mijali naprawdę sporo!” On i Ona spojrzeli na siebie niepewnym wzrokiem. Z jednej strony byli jakby trochę spokojniejsi po rozmowie z Panem i Panią, a z drugiej strony zastanawiali się, czy na pewno na tej drodze znajdą coś, co im się spodoba. Byli już też zmęczeni ciągłym siedzeniem w pociągu, chcieli trochę odpocząć i jedyne o czym marzyli, to być już na miejscu. Ostatecznie uznali, że może faktycznie na nowej trasie uda się wypatrzeć coś niezwykłego. Z tego też powodu przysunęli się jeszcze bliżej okna i bardzo uważnie obserwowali wszystko to, co za szybą widzieli. Pociąg ruszył w dalszą drogę, a Pan i Pani wrócili na swoje miejsca, zostawiając Jego i Ją samych.
„Dlaczego nas to spotkało?” – zastanawiała się Ona. – „Tak bardzo mi zależało, żeby dotrzeć do celu krótszą drogą!” – denerwował się On. W końcu zaczęli rozmawiać, głowiąc się nad tym, skąd Pan i Pani wiedzieli, że Oni jadą tym pociągiem po raz pierwszy. I co takiego mieli na myśli, mówiąc o pięknych miejscach? On i Ona niepokoili się, czy będą mieli wystarczająco dużo siły, by podróżować okrężną drogą. Byli już w końcu tacy zmęczeni…! Przytulili się do siebie nawzajem, złapali się za ręce i bardzo uważnie wypatrywali tych szczególnych widoków, o których Pan i Pani im opowiadali. Byli tak zapatrzeni, że nawet nie zwracali uwagi na Konduktora, który co jakiś czas upewniał się dyskretnie, czy niczego im nie brakuje.
Kiedy dojechali do stacji Adopcja, przysiadł się do nich Mały Chłopczyk. Malec był niewielkiego wzrostu, natomiast bagaż, który ciągnął za sobą, był olbrzymi, tak że ledwo dał radę z nim wejść do pociągu. Początkowo On i Ona nie zwracali uwagi na Małego Chłopca, ponieważ bardzo uważnie wypatrywali pięknych krajobrazów za oknem. Malec natomiast usiadł sobie wygodnie na przeciwko nich i uważnie przypatrywał się zarówno Jej, jak i Jemu, rzucając w ich kierunku figlarne spojrzenie. Przez dłuższy czas obserwował jak wyglądają: jaki mają kolor włosów, oczu, jakiego są wzrostu, jak są ubrani. Z uśmiechem na ustach patrzył, jak się do siebie przytulają, widząc, jak ważny jest On dla Niej i Ona dla Niego. W którymś momencie Ona wyczuła spojrzenie Dziecka na sobie i kątem oka zerknęła na Małego Chłopca. Szybko jednak odwróciła głowę, bojąc się, że może przegapić coś ważnego za szybą pociągu. Jednak w Malcu było coś, co przyciągało Jej uwagę. Spojrzała jeszcze raz na Małego Chłopca i zobaczyła uśmiechnięte Dziecko, ubrane w nieco starte już spodenki i koszulkę w kratkę. Dopiero wtedy spostrzegła, że Malec jest zupełnie sam, a jedynym jego towarzyszem jest dużych rozmiarów bagaż, stojący obok. Zdziwiła się, że Mały Chłopiec podróżuje bez rodziców, ale o nic go nie zapytała. Ścisnęła tylko delikatnie rękę swojego towarzysza podróży, wskazując dyskretnie na siedzącego naprzeciwko nich Małego Chłopca. On początkowo również zerknął na Malca jedynie kątem oka, ale cichy głos w Jego wnętrzu podpowiadał Mu, że w tym dziecku jest coś szczególnego. Żadne z nich nie wiedziało o co chodzi, ale obydwoje raz po raz spoglądali w stronę Małego Chłopca, który – nic nie mówiąc – wpatrywał się w nich roześmianymi oczkami. Szybko jednak odwracali od Niego głowę, wyszukując niezapomnianych widoków za oknem. Ku ich zdziwieniu nic nadzwyczajnego nie zobaczyli – krajobraz był dość monotonny i żadnych specjalnych miejsc nie udało im się wypatrzeć. On i Ona byli rozczarowani podróżą. Nie dość, że nie mogli dojechać do celu zaplanowaną trasą, to jeszcze poczuli się oszukani przez Pana i Panią, którzy obiecywali im szczególne przeżycia podczas jazdy objazdem. Zrezygnowali w końcu z nieustannego zerkania za okno, a ich uwagę przykuł Mały Chłopiec. Dalsza podróż minęła im w milczeniu – ani Malec nie odezwał się do nich, ani Oni nie nawiązali rozmowy z Dzieckiem. Jednak wszyscy w trójkę czuli jakąś niewidzialną więź, która ich połączyła. A może tylko im się wydawało?
W końcu na horyzoncie pojawiła się wyczekana stacja Rodzina. Cała trójka zapakowała swoje rzeczy do walizek i plecaków, po czym przesunęli się w kierunki drzwi. Konduktor, który akurat przechodził obok, nie pytając o nic wziął bagaż Małego Chłopca i pomógł Mu go wynieść z pociągu. Już On i Ona mieli pójść swoją drogą, delektując się świeżym powietrzem i ciepłym wiatrem, kiedy zorientowali się, że po Malca nikt nie wyszedł i Mały Chłopiec został sam z wielkim bagażem. Postanowili zatrzymać się przy nim na chwilę, tym bardziej, że było w tym Dziecku coś intrygującego, czego żadne z nich nie rozumiało.
„Dokąd cię zaprowadzić, Mały Chłopczyku?” – zapytała Ona, wyczekująco patrząc na Malca. Chłopiec dłuższą chwilę nic nie mówił, tylko uśmiechał się, patrząc w ziemię. W końcu podniósł głowę, spojrzał raz na Nią, raz na Niego, rzucając im to charakterystyczne figlarne spojrzenie i odpowiedział: „Jak to dokąd? Do DOMU, Mamo!” Po czym zwrócił się do Niego, mówiąc: „Tato, czy pomożesz mi nieść mój bagaż?” Dopiero wtedy On i Ona zrozumieli to, co Chłopiec zrozumiał już dawno temu. Wreszcie ogarnął ich spokój i prawdziwa, szczera radość. A obserwującemu ich z oddali Konduktorowi chyba coś wpadło do oka, bo – wyciągnąwszy z kieszeni spodni białą chusteczkę – wytarł nią najpierw jedno, potem drugie oko, uśmiechając się pod nosem. „Jeszcze się zobaczymy, Kochani…!” – wyszeptał, po czym skierował się w stronę pociągu, gdzie czekali na Niego już kolejni pasażerowie…
MS