"Jestem przy tobie"

Koniec walki

Kiedy 4, 5 roku temu zaczęło do mnie docierać, że jesteśmy jednym z tych małżeństw, które musi stawić czoło niepłodności, bardzo spontanicznie pewnego dnia powiedziałam Panu Jezusowi: Panie, ja nie wyobrażam sobie życia bez dzieci. Przerażała mnie wizja bezdzietnego małżeństwa. Wzięłam do rąk Biblię i prosiłam Pana, by mi coś powiedział, by mnie pocieszył, by dodał mi nadziei przez Swoje Słowo. Otworzyłam Biblię, a mój wzrok padł na słowa z 2 Kor 12,9 gdzie jest napisane: „Wystarczy Ci Mojej łaski. Moc bowiem doskonali się w słabości”.  Nie były dla mnie te słowa proste. Zrozumiałam , że Pan będzie przy nas i będzie nas wspierał w trudnościach. Nie oznaczało to jednak dla nas szybkiego rozwiązania problemu, na którym mi wtedy najbardziej zależało. Życie potwierdzało moje obawy. W kwestii leczenia niepłodności trudności zdawały się tylko piętrzyć i choć zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy: leki, operacja, wszystkie możliwe badania, dieta, modlitwy do wszystkich możliwych świętych, modlitwy o uzdrowienie, to nie zmieniło się nic. Jesteśmy w punkcie wyjścia przynajmniej jeśli chodzi o jakiekolwiek rezultaty leczenia. I myślę, że doszliśmy do takiego momentu, gdzie zwyczajnie trzeba nam zaakceptować taki, a nie inny stan rzeczy. Nie chce przez to wszystko powiedzieć, że nie mam nadziei. Tak po ludzku owszem. Wszystkie dostępne środki zawiodły. Jedyną nadzieją stał się On – Pan i nie tylko na to, że On może wszystko. Pociesza mnie myśl, że skoro jest tak jak chce Pan, to jest dobrze. Ufam Mu, wierzę, że w Jego rękach jesteśmy my i wszystkie nasze sprawy. Dał mi to do zrozumienia nieraz. A więc nie ustaję w modlitwie coraz bardziej prostej, dziecięcej, ufnej, już bez łez, histerii i naciskania:  ”proszę daj nam dzieciątko, jeśli chcesz” – powtarzanej kilka razy w ciągu dnia, bo przecież nie o ilość słów i godzin chodzi. I czuję się coraz bardziej jak dziecko, a Pan nie przestaje mnie obsypywać dowodami swojego ukochania mnie, nas.

madafu





Dodaj komentarz