Małymi krokami do zdrowia

cudowny tata

Oho, jajeczkuję z prawego jajnika. Sytuacja wyjątkowa, zdarza się raz na kilka miesięcy, czasem raz na rok.

Kilka tygodni temu znalazłam forum cudowny tata. Daje sporo do myślenia, również sporo sił do zmagania się z codziennością. Zainteresowanych męskimi problemami z płodnością – zachęcam do poczytania. Sama nie przeczytałam jeszcze wszystkich wpisów (kwestia czasu :lol: ) ale ogólnie miło mi się zrobiło, że wielu parom z czynnikiem męskim udało się wymknąć z klinik IVF i wyleczyć się n a p r a w d ę.

Wykorzystałam jak na razie jedną informację z forum – kupiłam mleczko pszczele. O tym, że produkty pszczele mogą być skuteczne w leczeniu niepłodności słyszałam już wcześniej, gdy zainteresowałam się TCM (tradycyjną medycyną chińską), wtedy zaczęliśmy stosować pyłek kwiatowy. Okazało się, że w moim zaprzyjaźnionym sklepie zielarskim (gdzie kupuję kwiat lipy, koper włoski i inne miłe dla mojego brzuszka herbatki) jest mleczko razem z pyłkiem w kapsułkach. Jeśli coś jest w kapsułce lub tabletce to mąż łyka bez żadnych oporów, więc kupiłam bez wahania.

Podczas Świąt Wielkanocnych były przemiłe rodzinne spotkania, a najbardziej podobały mi się dwie rzeczy: nikt mi nie składał życzeń z kategorii „no i w końcu tego dziecka”, a poza tym nabrałam wewnętrznego przekonania, że robię (zrobiłam) wszystko, co było w mojej mocy i że już więcej – uwaga! – robić nie ma potrzeby, mam kontynuować to, co zaczęłam. Tak jakby – odprężyłam się psychicznie, nie czuję się skupiona na WALCE O DZIECKO. Cieszę się, że mam męża i że jest coraz zdrowszy. Świetnie się razem bawimy całymi dniami (a także nocami :oops: ) i podoba mi się moje życie takie, jakie jest w tej chwili.

Wszyscy mówią: wyluzuj, bo psychika jest najważniejsza. Ale nie potrafiłam osiągnąć tego wcześniej. Martwiłam się o witaminy, mikroelementy, o liczbę plemników. Teraz o nic się nie martwię. Ale oczywiście starania trwają nadal.

Zaraz wyjmę z piekarnika szynkę, którą piekę po to, by nie kupować wędlin. A potem na jej miejsce powędruje kolejny chleb… Po piątej nieudanej próbie zarzekałam się wprawdzie, że więcej za chleb się nie wezmę, ale jest wiosna, drzewa kwitną i cały świat pachnie, a ja czuję się silna, więc nawet jak się nie uda, nie zepsuje mi humoru. A gdy chleb będzie się piekł – wycisnę sok z marchewki i pomarańczy.

papa, biegnę do kuchni

Wasza wyluzowana Ingloriel 8-)

ingloriel

Komentarze: (3)


  1. Dziękuję ingloriel za ciekawy link.
    Przy okazji wspomnę o moich doświadczeniach z produktami pszczelarskim. Kilka miesięcy temu zaczęłam stosować najpierw mleczko pszczele (kapsułki), po przewie trzytygodniowej stosowałam pierzgę (wzbogcony pyłek pszczeli). W codziennej diecie stosowałam miód zamiast cukru. W czasie kuracji nawróciły bóle brzucha a nawet biegunki, których wcześniej nigdy nie miałam. Najpierw szukałam przyczyny, że może nieświadomie popełniłam błąd w mojej diecie bezglutenowej. Lekarz/ dietetyczka przekonała mnie do testów wykonanych w Instytucie Mikroekologii w Poznaniu na alergie utajoną III typu. Wynik testu był zaskakujący: najwyższy stopień alergii na miód i czosnek, orzechy laskowe, orzechy ziemne i migdały (dość często te produkty występowały w mojej diecie). Po odstawieniu wszystkich alergizujących składników w ciągu kilknastu dni poczułam ulgę. Lekarka zaleciła zwiększoną ilość kefirów oraz dodatkowo probiotyk, żeby uszczelnić ściany jelit. Obecnie czuję się bardzo dobrze, a w diecie dalej unikam tych produktów na które jestem uczulona.

  2. O tak, karbjotko, wiem, że produkty pszczele mogą alergizować. U nas na szczęście nic niepokojącego się nie dzieje. Za to na pewno nie wprowadzę do diety kefirów, ponieważ u męża wyszła alergia na mleko.
    P.S. Chleby wyszedł pyszny. Z zakalcem oczywiście, ale przynajmniej zjadliwy! ;)

Dodaj komentarz