Rozważania stacji Drogi Krzyżowej przygotowane przez duszpasterstwo małżeństw niepłodnych są zapisem z wielkopostnego dnia skupienia, który odbył się w marcu w krakowskim klasztorze sióstr Nazaretanek.
Stacja 1. Pan Jezus skazany na śmierć przez Piłata
(Mt 27,26; Mk 15,15; J 19,16)
OBRAZ: Pomyśl, jak straszną zbrodnię Jezus musiał popełnić, że zasłużył na takie publiczne upokorzenie – opluwany i smagany biczami, wyśmiany i ukoronowany koroną z ostrych cierni…
Jezus miał ludzką naturę, był człowiekiem z krwi i kości, tak jak ty i ja.
Wyobraź sobie, jak się czuje – wystawiony na pośmiewisko ludzi, a przecież wielu z nich to jego byli uczniowie, którzy z Nim chodzili i których nauczał.
REFLEKSJA: Przypomnij sobie te sytuacje, gdy zostałeś niesłusznie potępiony i osądzony. Może Twoją straszną zbrodnią było to, że przyznałeś się do Jezusa i wiarę w Niego przeżywasz praktycznie w codziennej modlitwie, pomocy potrzebującym, czy zaufaniu Bożej Opatrzności w swojej niepłodności…
Przypomnij sobie ludzi, którzy skrzywdzili cię w ten sposób. A przecież wielu z nich dobrze znasz, niektórzy z nich to Twoi krewni, przyjaciele.
Jakie uczucia towarzyszyły tamtym wydarzeniom?
Czy byłeś upokorzony, czułeś się mocno zraniony?
Podejdź do Jezusa stojącego przed tobą. Pozwól Mu się objąć.
Wyobraź sobie także tę osobę, która w przeszłości cię potępiła, wyśmiała, osądziła i głęboko zraniła. Jezus teraz łączy wasze dłonie i prosi cię: „Ze względu na Mnie przebacz mu. Przebacz mu tak, jak Ja tobie przebaczam”.
/inspiracja: R. De Grandis SSJ/
Stacja 2. Pan Jezus bierze krzyż na ramiona (Mt 27,31; Mk 15,20; Łk 23,26; J 19,17)
Jest ciężko. Ilość problemów, złych myśli i komplikacji przerasta mnie. Jednak staram się iść dalej. Każdy krok boli jeszcze bardziej. Czy na pewno dźwigam swój krzyż? Czy to, co czuję, to jedynie strach przed podjęciem tego prawdziwego wyzwania? Może właśnie uciekam, co paradoksalnie sprawia mi jeszcze większy ból? Ulgę odczuję dopiero gdy naprawdę wezmę krzyż na swoje ramiona ze wszystkimi konsekwencjami, które będą z tego wynikać.
Jezus mówi do mnie: „Kto nie bierze swego krzyża a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.” Biorę mój krzyż i oddaję się w Twoją opiekę, Boże. Będzie mi lżej, bo Ty wiesz, co jest dla mnie najlepsze.
Stacja 3. Pan Jezus pierwszy raz upada pod krzyżem
Kłaniamy Ci się Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie, że przez krzyż i mękę swoją odkupiłeś świat
Jezus upada pod krzyżem. Upada, bo przygniotły Go nasze grzechy. Czyż nie podobnie jest w naszym życiu. My również upadamy bo coś nas przygniata. Upadamy i to wcale nie po raz pierwszy. Nie upadają tylko ci, którzy stoją w miejscu.
Kiedy czytamy historię małżeństw niepłodnych, to odzywa się w nas nasze cierpienie i wezwanie do niesienia naszego krzyża. Nasza niepłodność – choć nie są to dwie drewniane belki – to jest dla nas ogromnym ciężarem. Przecież nie tak wyobrażaliśmy sobie nasze życie. Ślub, małżeństwo, rodzina. To przecież naturalna kolej rzeczy. Więc często zadajemy pytanie: Dlaczego Panie Boże? Dlaczego nie my? Przecież my chcemy przekazywać życie, chcemy stworzyć rodzinę.
Każda chwila słabości czy zwątpienia, to nasze codzienne upadki. Upadki, z których czasem niełatwo jest się podnieść. Gdyby nie nasza wiara, to pewnie nie byłoby nas i tutaj. Bo wiara w Bożą Opatrzność dodaje nam siły, aby powstać i iść dalej. Wiara pozwala nam mieć nadzieję, że kiedyś, na końcu tej naszej drogi, którą obecnie idziemy, odnajdziemy sens naszego obecnego życia. Jak mówił Jan Paweł II: „Gdy będzie wam trudno, gdy będziecie w życiu przeżywać jakieś niepowodzenie czy zawód, niech myśl wasza biegnie ku Chrystusowi, który was miłuje, który jest wiernym towarzyszem i który pomaga przetrwać każdą trudność”
Stacja 4. Pan Jezus spotyka swą Świętą Matkę
Jej Dziecko – Boży Syn pełniący wolę Ojca.
Ich spotkanie: Ona trwa przy nim, czuwa, jest wierna
Na pewno było trwanie, był wybór wierności i wierność wyborowi czyli… Miłość.
Miłość wbrew temu, że emocje powodują bunt, wbrew poczuciu niesprawiedliwości, wbrew świadomości krzywdy.
Proszę Cię Matko Jezusa i nasza Matko, wstawiaj się za nami, byśmy trwali przy Twoim Synu w chwilach smutku, przygnębienia, w czasie poczucia krzywdy, buntu i niesprawiedliwości.
Po co mamy iść za Jezusem?
Może po to, by słyszeć od Niego jedną z trzech odpowiedzi na nasze wołanie o potomstwo:
„Tak”
„Jeszcze nie”
„Mam dla Was lepszy plan”.
Jezu daj nam siłę Maryi, byśmy trwali przy Tobie Ukrzyżowanym, daj świętość prostą, odważną, ufną, pokorną, daj nam hojność czasu na spotkanie z Tobą… w drugim człowieku. Daj nam hojność czasu dla małżonka, umiejętność widzenia i słuchania całym sercem jak Twoja Matka. Maryjo, Pocieszycielko strapionych, Ucieczko grzesznych, Uzdrowienie chorych – wstawiaj się za nami u Swojego Syna. Matko nasza, pomóż nam pełnić Wolę Boga na naszej drodze.
Stacja 5. Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Panu Jezusowi
(Mt 27,32; Mk 15,21)
Szymon Cyrenejczyk dostąpił zaszczytu dźwigania krzyża Chrystusowego. Choć pewnie pochłonięty swoimi sprawami, nie uznał tego wcale za zaszczyt, a jedynie za niepotrzebny kłopot, zwyczajną stratę czasu. Żyjąc w rodzinie, często nosimy krzyże swoich bliskich. Najczęściej robimy to z miłości, bierzemy na siebie czyjś ciężar, bo kochamy. Czasami jednak robimy to z przymusu, nie mając innego wyjścia.
Panie Jezu, spraw, abyśmy doceniali wartość krzyża w swoim życiu, wartość wyrzeczeń i rezygnacji z siebie na rzecz kogoś drugiego. Abyśmy mieli świadomość, że każda nasza służba, każdy dobry czyn, każdy akt szczerej miłości – to ujmowanie Ci ciężaru, cyrenejska pomoc. Pragniemy być takimi Cyrenejczykami wobec siebie nawzajem – w rodzinie i wszędzie tam, dokąd nas każdego dnia posyłasz. Bo pomagając ludziom, pomagamy Tobie.
/zaczerpnięte ze strony parafii św. Wojciecha w Kikole/
Stacja 6. Weronika ociera twarz Chrystusowi
Tłumy ludzi mijały Jezusa w drodze na Golgotę. Jedni przechodzili obojętnie, spiesząc się do swoich spraw, inni przyglądali się z zaciekawieniem, jeszcze inni szydzili z Jezusa. Byli i tacy, którzy współczuli albo płakali. Weronika wiedziała, że współczucie to za mało. I choć wiedziała, że nie zdoła uratować życia Jezusa, to rozumiała, że nie wolno jej pozostać bierną. Ocierając twarz Jezusa, tym małym gestem uczyniła wiele, ponieważ uczyniła to z miłości.
Swoim zachowaniem pokazała nam istotę chrześcijańskiej miłości, która objawia się w czynach, a nie tylko w uczuciach. Jak trudno nam się zdobyć na te małe codzienne gesty miłosierdzia. Jak doskonale potrafimy usprawiedliwiać swoją obojętność i egoizm.
Kiedy mijamy obojętnie leżącego na chodniku człowieka tłumacząc sobie, że to pijak…
Kiedy widząc człowieka potrzebującego pomocy czekamy z nadzieją, że ktoś inny zdąży zareagować przed nami…
Kiedy tłumaczymy sobie swoją bierność rozsądkiem, ostrożnością albo tym, że sam jest sobie winien.
Przywołujmy wtedy obraz Weroniki, która nie poprzestała na współczuciu.
Panie Boże, spraw, byśmy potrafili w innym człowieku, szczególnie tym najbardziej potrzebującym pomocy, dostrzec odbite oblicze Chrystusa.
Stacja 7. Pan Jezus znowu upada pod krzyżem
„On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego” (Iz 53, 4).
Huk! Tumany kurzu i piasku unoszą się ku górze. Ktoś coś krzyczy, ktoś się śmieje. Widzę, że leżysz na ziemi przygnieciony krzyżem. Ktoś mnie popycha, śmiejąc się za plecami i upadam z równie głośnym hukiem.
Wokół pełno ludzi. Jedni się śmieją, inni komentują po cichu, niby żeby nie było słychać, ale wiem co mówią, a inni nawet nie starają się z tym kryć i prosto w twarz pytają: i jak ci jest?
Patrzę na Ciebie. Ty nie mówisz nic! Kompletnie nic! Ja już mam dość walki o każdy krok każdego dnia! A Ty milczysz!
– Mam dość! – krzyczę patrząc w Twoje oczy. Kłębią się we mnie złość i żal. Przecież możesz wszystko a Ty nawet nie mówisz nic.
– Rozumiem. – odpowiedziałeś krótko i próbujesz wstać.
– Rozumiesz? Nic nie rozumiesz! – krzyczę – Mam dość tej drogi i tego wszystkiego. Chcę poszukać innego rozwiązania! Na pewno jakieś jest! Ty mi nie pomagasz w ogóle! Nawet nie zareagujesz gdy tak szydzą, gdy obgadują za plecami! Wiem co sobie myślą!
– Jeśli chcesz, możesz to rzucić i odejść. – odpowiadasz spokojnie. Twoje oczy jednak wydają się być ciche i pełne bólu. Jak zakochany chłopak, którego opuszcza szczenięca miłość.
– Tak! Chcę! Tam jest znak, widzisz? Tam jest droga na skróty. Nie chcę z Tobą! Nie chcę z tymi ludźmi! Mam już dość! Tam z pewnością będzie lżej.
Skręciłam sama. Nie chcę się oglądać na Ciebie, bo czuję głęboko, że zawiodłam. Tłamszę to uczucie i idę dalej… ale idę w samotności. Upadam jeszcze częściej, bo pełno skał, ale nikt nie podnosi, nikt nie podaje szklanki wody, nikt nie spogląda na mnie tak jak Ty i nie łapie za rękę. Biegnę za Tobą, krzyczę – Poczekaj, poczekaj na mnie!
Gdy dobiegłam zobaczyłam jak idziesz zamyślony i smutny. Gdy mnie zobaczyłeś, opuściłeś krzyż i przytuliłeś tak mocno, że ledwo łapię oddech.
– Przepraszam – szepczę cicho – tam, bez Ciebie, było tak strasznie źle…
– już ćśśśś – uspokajasz
– Nie mogłam Ciebie dotknąć – kontynuuję zanosząc się płaczem – nie widziałam Twoich oczu
– ćśśś
– tak strasznie samotnie… – rozpłakałam się – przepraszam. Tak strasznie bałam się, że będziesz zły
– Jak dobrze, że jesteś – odpowiadasz – tęskniłem.
Popchnęli nas, byśmy szli dalej.
– Twoje dłonie… całe zakrwawione… co się stało? – pytam, ale nic nie mówisz, uśmiechasz się kącikiem ust i idziesz dalej
– Jak to co? – krzyczy żołnierz – gdy cię nie było, ktoś musiał nieść twój bagaż.
/źródło: www.lichen.pl/
Niech mnie wspiera łaska Twoja, Panie, abym nie upadał ciągle w te same błędy; a gdy upadnę, pomóż powstać i wysławiać Twoje miłosierdzie.
Często zastanawialiśmy się, dlaczego w Drodze Krzyżowej jest ta stacja – drugi upadek… Czy po pierwszym nie było dość bólu, cierpienia, upokorzenia?
To samo pytanie wracało do na po drugiej stracie dziecka. Czy po pierwszej nie było dość bólu?
I trwaliśmy w tym pytaniu długo.
Dziś dziękujemy za Twój drugi upadek, Jezu. Dzięki niemu możemy mieć pewność, że rozumiesz nasz ból. Dzięki niemu wiemy, że możemy nasze życie oddawać Tobie, bo nie jest Ci obce zmaganie. I dziękujemy Ci, Jezu, że upadki mają kres. Już widać blask zmartwychwstania.
Stacja 8. Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty z Jerozolimy
(Łk 23,27-32)
„A szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiety, które zawodziły i płakały nad Nim. Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym?”
Jezu, zatrzymujesz się przy nas każdego dnia i każdego dnia prawdziwie się o nas troszczysz. Jesteś bardziej wrażliwy na nasz płacz i cierpienie człowieka, niż na swoje cierpienie. Tyle lat chcieliśmy sobie radzić z niepłodnością sami i tylu lekarzy odwiedziliśmy. A tak późno przyszliśmy do Ciebie – najwspanialszego lekarza.
Ty Panie wszystko uleczysz, wszystko co w nas uschnięte, zapomniane, skrzywdzone. Uleczysz nas z ran niezagojonych, pragnień niespełnionych, tęsknot i zranionego serca. Wypaliło się w nas już zaangażowanie i zapał do odwiedzania lekarzy, stosowania leków i diet. Do życia przez lata w rygorze, pod kontrolą, spełniając dziesiątki zaleceń aby pojawiło się nowe życie. Zmęczyliśmy się tym. Zmęczyliśmy się brakiem radości. I pojawiłeś się w naszym życiu Ty Panie. Choć byłeś z nami cały czas, to wciąż nie zapraszaliśmy Cię na właściwe miejsce. Obudziliśmy się z kilkunastoletniego letargu.
Panie, drzewo życia, wiemy że kochasz budować na zgliszczach. Że ze zgliszczy wynurzają się najwspanialsze Twe dzieła. Pragniemy byś był obecny w każdym dniu naszego życia a wtedy nie zabraknie nam siły by walczyć o miłość. Jezu pociesz nas.
Stacja 9. Pan Jezus upada pod krzyżem po raz trzeci
To była wielka pokusa by się poddać, by już nie wstać…
Widziałeś mnie nieraz Jezu ze łzami w oczach, z bólem, rozgoryczeniem i pytaniami dlaczego ja.. dlaczego my…
Za dużo tych upadków, każde potknięcie boli coraz bardziej..
Może dać sobie spokój, może to jednak nie dla mnie..
Ty dobrze wiesz Panie, że nie mam tyle sił co Ty i nie podniosę się sama z mojego upadku..
Nie pozostawiłeś mnie samej sobie i postawiłeś na drodze męża, który uczestniczy w naszej walce i daje silne ramię, by dalej iść..
Panie, staramy się poznać twoje zamiary i próbuję co dzień zrozumieć, że to co dla nas przygotowałeś to nie kara i Twoje zapomnienie o nas..
Przez to trudne doświadczenie zbliżyliśmy się do siebie, odkryliśmy nowe wartości. Zmienił się nasz stosunek do tak wielu spraw o których Ty wiesz..
Wiem, że nieraz jeszcze upadnę, będę wyczerpana, ale Twoja droga pokazała, że cierpienie ma sens.. Naucz nas godzić się z tak gorzką i trudną nieraz drogą życia.
Stacja 10. Pan Jezus odarty z szat
(Mt 27,35; Mk 15,24; Łk 23,34; J 19,23-24)
Dotarłeś Panie na Golgotę. Odarto Cię z szat pozbawiając resztek ludzkiej godności i intymności. Twoje umęczone ciało zostaje wystawione na uciechę tłumu. Może jestem tam i ja…? Może to moje ręce zdzierają z Ciebie szaty, za każdym razem, kiedy w przedmiotowy sposób traktuję mojego małżonka, jego płodność, kiedy myślę o drodze na skróty do rodzicielstwa…? A Ty tam stoisz, nic nie mówisz i patrzysz wzrokiem pełnym miłości.
Spuszczam głowę, żałuję że w tej krótkiej chwili tracę wszystko: dotyk pełen miłości, zaufanie partnera, niewinność…
Panie naucz mnie żyć w czystości i poddawać się Twojej woli.
Stacja 11. Pan Jezus przybity do krzyża
(Mt 27,35-55; Mk 15,24; Łk 23,33-49; J 19,18)
Gdy przyszli na miejsce, zwane Czaszką, ukrzyżowali tam Jego i złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Lecz Jezus mówił: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią. (Łk 23, 33-34)
Nie ma odwrotu.
Trzy gwoździe ostatecznie odebrały Tobie, Panie zdolność ruchu. Zmiażdżyły Twe kości, rozorały tkanki i żyły. Scaliły Twoje poranione ciało z belką śmierci. Nie ma odwrotu.
Od czego?
Od woli zbawienia. Od złożenia Siebie w ofierze miłości. Od wypełnienia planu zbawienia, który przedziwnie wiedzie przez cierpienie Boga. Trzy gwoździe pozornie odebrały Tobie, Jezu wolność. Twoje serce wszakże pozostało wolne czyli zdolne do miłości. Modlisz się za nas, grzeszników szepcząc do Ojca o przebaczeniu.
Prawdziwie Jezu, my nie wiemy, co czynimy. Jakże inaczej można nazwać publiczne debaty o tym, czy dziecko poczęte może się urodzić? Jakże inaczej można nazwać haniebne demokratyczne działania parlamentu belgijskiego i tamtejszego króla, by w powadze ludzkich praw pozwolić bardzo ciężko choremu dziecku na zabicie siebie?
Trzy gwoździe nie odebrały Ci Jezu, wolności. One uzdolniły Cię, by w ostatnich minutach życia Twoje serce kochało całą pełnią. Kochało przebaczeniem.
Ludzie o faryzejskim sumieniu uważają, że cel uświęca środki. Że wolność naukowa i wolność prawna jest niczym nie ograniczona. Demokratycznym głosowaniem można więc narzucić niszczenie małżeństwa i rodziny, można krzywdzić, zniszczyć drugiego człowieka, o ile to tylko służy jakimś pozornie wzniosłym celom (por. Ks. E. Staniek. Modlitwa na krzyżowej drodze. Kraków 1996 s. 71)
Broń, nas Panie od ludzi o faryzejskim sumieniu, którzy pod pozorami demokracji i troski o prawa obywatelskie przyzwalają na legalizację zabijania poczętych dzieci, eutanazję, promocję zaburzeń psychoseksualnych, zapłodnienie pozaustrojowe czy inne nieuporządkowane działania moralne.
Jezu ukrzyżowany! Jezu wolny do miłości!
Pomóż nam mówić głośno prawdę, ale też przebaczać.
Stacja 12. Pan Jezus umiera na krzyżu
(Mt 27,50; Mk 15,37; Łk 23,46-49; J 19,30)
Od godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej . Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem Eli Eli lema Sabahtani to znaczy Boże Boże mój czemuś mnie opuścił?! W ręce Twoje powierzam ducha mego.
Jezu jak byłeś w stanie w tym bezmiarze opuszczenia powierzyć się miłości Ojca oddając się Jemu w Nim umierając. Jedynie patrząc na Ciebie, w zjednoczeniu z Tobą możemy stawić czoła tragediom – niezawinionemu cierpieniu i poniżeniu.
Jezus doświadcza swej śmierci jako daru dla nas, dla naszych rodzin, dla każdej osoby. Panie Jezu bardzo dziękuję za Twoją mękę, za Twoją śmierć, za Twoje zmartwychwstanie!
Stacja 13. Pan Jezus zdjęty z Krzyża
(Mt 27,59; Mk 15,46; Łk 23,53; J 19,39)
Zdjęli Pana Jezusa z Krzyża.Byli przy tym ci, co Go kochali. Była Matka Boża z oczami czerwonymi od łez. Płakali, ale wiedzieli, że Jezusa już nic nie boli, że odszedł do swojego Ojca.
Panie Jezu, my też nieraz płakaliśmy nad naszymi niezrealizowanymi planami i marzeniami bycia biologicznymi rodzicami. Ale dzięki Tobie zmieniło się nasze spojrzenie na rodzicielstwo. Dostrzegliśmy, że gdzieś są takie dzieci niechciane i niekochane, podobnie jak Ty sponiewierane i ubiczowane, za którymi nikt nie płacze.
Spraw, byśmy byli dobrymi rodzicami adopcyjnymi.
Błogosław nam na obranej przez nas drodze.
Pomóż nam, by nasze dzieci jak najlepiej Cię poznały i pokochały.
Stacja 14. Złożenie Pana Jezusa do grobu
(Mt 27,60; Mk 15,46; Łk 23,53; J 19,41-42)
Jeszcze tylko ubogi pogrzeb, w którym bierze udział kilku przyjaciół. Twoje Ciało, Jezu, spoczęło, w grobie.
Losem każdego człowieka na końcu życia jest śmierć i … grób! Jak niewyrażalny jest ból, gdy stajemy nad grobem kogoś bardzo bliskiego…
Jezu, jednak Twój grób trzeciego dnia okazał się pusty… Zmartwychwstałeś!!! Przecież powiedziałeś o sobie: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem”! A Ty zawsze mówisz prawdę!!!
Jezu, proszę, pomóż mi wiernie iść drogą mojego powołania. Napełnij mnie światłem, abym umiała rozpoznać Ciebie w Eucharystii, w Twoim Słowie, w drugim człowieku. Umocnij moją wiarę w to, że na końcu tej ziemskiej drogi jest nowe życie, życie w wieczności w domu Ojca!!!
Jezu, dziękuję za tę wielką nadzieję, która płynie z Twojego grobu!!! Dziękuję za Twoje Zmartwychwstanie!
BŁOGOSŁAWIONYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH ŻYCZY BARBARA I SEBASTIAN WIECZOREK