Zawód: Mama


Po co jestem?

Nie anatomia zatem i nie psychologia sprawiają, że jest, że czuje się kobietą ta, która nie rodzi. Cóż więc czyni ją kobietą? Może – tak po prostu, po arystotelejsku – funkcja, przeznaczenie? Kobieta to ta, która rodzi dzieci. Lecz nasza tytułowa nie rodzi właśnie. Może jest siostrą zakonną, może singielką, a może żoną, która nie zostanie matką.

Trzeba więc wprowadzić modyfikację – kobieta to ta, która może rodzić dzieci. Jest do rodzenia zdolna. Ale skąd optymistyczna pewność, że może rodzić, skoro nie rodzi? Optymistyczna, ponieważ zakłada, że wybór należy do kobiety. Owszem, są kobiety, które w wolności serca wybierają Królestwo Boże i dla jego miłości rezygnują z małżeństwa i rodziny. To ich wolny, świadomy wybór – zostają konsekrowane. Lecz są jeszcze te, które nie wstąpią w związek małżeński, choć bardzo tego pragną – ciotki, wujkowie i sąsiedzi z mieszaniną żalu i pogardy mówić będą o nich: „singielki”, już nie, jak kiedyś, „stare panny”. One przez całe życie będą się uczyły oddawać Panu Bogu tęsknotę za wierną miłością mężczyzny i żal, że ich gotowość do bycia żoną i matką przez nikogo nie została przyjęta.

Są wreszcie te, które żyją w małżeństwie od lat. Przyjmując od Pana Boga powołanie do bycia żoną, zakładały, że powołanie do macierzyństwa jest w ich sytuacji oczywistością. Oddając się ukochanemu mężczyźnie, widziały w nim ojca swoich dzieci, a stając się żoną, oczekiwały, że zostaną matkami. Bo taki przecież jest plan Pana Boga dla każdego małżeństwa – płodność. Bo taki jest też cel życia małżeńskiego – rodzicielstwo. Zawierając małżeństwo, dokonały wyboru – wybrały życie z mężczyzną, wybrały rodzicielstwo. A Pan Bóg – wszystko na to wskazuje – ich wyboru nie przyjął. Miesiąc po miesiącu, rok po roku ich otwartość na życie spotyka się z odmową Tego, który jest Dawcą Życia. Nie do nich należy więc wybór. Bóg nie powierza im życia. Upływający czas pozbawia je złudzeń – nie są zdolne do wypełnienia funkcji rodzenia dzieci. Nie w tym bowiem jest ukryta tajemnica ich kobiecości.

Kim jest Bóg, który mnie stworzył?

Pytanie o Pana Boga jest najtrudniejsze. Niepłodność niesie z sobą zwątpienie i rozpacz. Wszystkie prawdy, dotąd bezpieczne i oczywiste, podane zostają w wątpliwość. Pytania, które rodzą się na dnie serca, budzą trwogę, bo brzmią niemalże bluźnierczo, aż strach stawiać je przed sobą, bo dokąd mogą mnie zaprowadzić poszukiwania odpowiedzi?

Kim jesteś, Panie Boże, który powołałeś mnie do małżeństwa, a na moje latami powtarzane błaganie o rodzicielstwo odpowiadasz twardo, niezmiennie: „Nie!”? Jak Ciebie prosić, jak przebłagać, jak użebrać tę łaskę, to dobro, którego tak pragnę, a które rozdzielasz hojnie wielu, lecz nie mnie?

Dlaczego w moje serce wpisałeś pragnienie rodzicielstwa? Dlaczego przez małżeństwo z ukochanym mężczyzną pozwoliłeś, by ono rozbudziło się, rozrosło, skoro nie masz zamiaru jego spełnić?

Czy Ty mnie karzesz niepłodnością? Za co? Za grzechy moje, czy moich przodków?

Czy uznajesz, że jestem niegodna, by mi zaufać i powierzyć życie?
Czego chcesz ode mnie?

Do czego mnie wzywasz, odmawiając mi tego, czego pragnę?
A może jest zupełnie inaczej?

Jeśli płodność, jak jedność, wierność i nierozerwalność małżeństwa, są tym, czego Ty pragniesz dla każdego, również dla mnie, to może Twoim

– jak i moim – pragnieniem jest, by jednak dzieci z nas się rodziły. To dlaczego się nie rodzą? Skoro Ty – Bóg, dla którego nie ma nic niemożliwego, chcesz naszego rodzicielstwa, a my nosimy w sobie ciągłą otwartość na życie, w czym jest przeszkoda? Mamy wspólne pragnienie, lecz Twoja wszechmoc i nasza gotowość współpracy z Tobą nie wystarczają, by ono się spełniło. Dlaczego?

Jedyna sensowna odpowiedź – grzech pierworodny – jest kresem poszukiwań. Jest murem, w który można walić głową w bezsilnej rozpaczy albo przyjąć, że on stoi między nami i Bogiem. Boża wszechmoc wespół z naszą wolnością to za mało, by tu na ziemi go przeskoczyć. Nie ma w tym nic optymistycznego. Tli się jedynie odrobina nadziei, że kiedyś, stając twarzą w twarz z Bogiem i poznając tak, jak zostałam poznana, zrozumiem i nasycę wszystkie swoje pragnienia.


AGNIESZKA SZUMSKA





Dodaj komentarz