„Dlaczego, Panie Boże, nie wysłuchujesz moich próśb? Może Ty tak naprawdę nie istniejesz? A może chcesz mnie za coś ukarać? Dlaczego jednym dajesz po 5-6 dzieci, a nam ani jednego?”
Kiedy już wszystko inne zawodzi, kiedy medycyna bezsilnie rozkłada ręce, kiedy nasz zasób sił zdaje się być na wykończeniu, a nasze modlitwy wydają się odbijać głuchym echem od bram nieba, wtedy pojawia się pokusa znalezienia winnego. I nierzadko jako głównego winowajcę wskazujemy Pana Boga. Czasem lekarza, który nie potrafi pomóc, czasem współmałżonka, czasem samego siebie. Ale stosunkowo często przychodzi – krótszy lub dłuższy – czas buntu i złości na Boga. W takich chwilach z prędkością światła można wylewać z siebie żale i pretensje: „Przecież tyle się modlę!”, „Od tak dawna Cię o to proszę!”, „Dlaczego ci Kowalscy spod 2-ki mają już szóste dziecko, choć nie mają pieniędzy, żeby je wyżywić, a my nie możemy mieć ani jednego?”, „Czy nie obchodzą Cię nasze modlitwy?”, „Czy to kara za nasze grzechy?”, „Czy Ty, Panie Boże, chcesz się na nas za coś zemścić?” I mimo że rozsądek podpowiada, że Pan Bóg wcale nie chce dla nas źle, że tak naprawdę wciąż bardzo nas kocha i nie chce nas w żaden sposób ukarać niepłodnością, to jednak rozpalone do czerwoności emocje podszeptują inne wytłumaczenie powstałej sytuacji.
Warto się wtedy – mimo wszystko – modlić. Nawet wbrew sobie. Nawet jeśli słowa modlitwy mamy wypowiadać przez zaciśnięte zęby, z żalem w głosie, warto prosić Boga o siły. Nie tyle o potomstwo, ale właśnie o siły w tej trudnej sytuacji; o mądrość w rozeznaniu dalszej drogi, o wewnętrzny spokój, o odwagę w przyjęciu tego, co Bóg dla nas przygotował i o otwartość na Boże plany. Bo bez względu na to co my myślimy i robimy, Bóg jest zawsze przy nas i chce dla nas jak najlepiej. Dobrze jest o tym pamiętać.
***
Sytuacja niepłodności niewątpliwie jest dla osób starających się o dziecko bolesnym i trudnym doświadczeniem. Niewątpliwie niesie ze sobą wiele zagrożeń. Ale może właśnie dlatego warto przynajmniej spróbować spojrzeć na nią w nieco inny sposób, biorąc pod uwagę np.:
- Korzyści, które z takiej sytuacji wynikają (np. to, że ma się większą niezależność i swobodę na co dzień, więcej wolnego czasu itp.).
- Ludzi, którym możemy pomóc i którzy czekają na naszą wyciągniętą dłoń.
- Hobby, które dawno temu zarzuciliśmy, a które pozwoli nam nie skupiać się tylko na niepłodności.
- Plany Pana Boga wobec nas – być może identyczne, jak nasze marzenia, tylko przesunięte w czasie, a może zupełnie inne, na które warto się otworzyć.
- Czas, który mamy dla współmałżonka – aby był jak najlepiej wykorzystany.
Bo różnego rodzaju zagrożenia były, są i będą w naszym życiu, ale tylko od nas zależy, jak do nich podejdziemy i czy przynajmniej spróbujemy przemienić je w coś pozytywnego.