Chcesz pisać na forum – zaloguj się! Zaloguj
Wpisz słowo kluczowe:


 






Użytkowanie znaków specjalnych:
*    zastępuje dowolną ilość znaków
%    Zastępuje dokładnie jeden znak

Nietolerancje pokarmowe — przepisy

UżytkownikWpis

23:12
17 sierpnia 2013


domowy

41

 Dzięki!

Może uda mi się zabrać do takiego wypieku…Kusi mnie i wabi, tylko czasu wciąż mało :(

A ostatnio w wolnych chwilach zajmuję się przetworami: kompoty z

uleny (uwielbiam!), pomidory, pomidory i pomidory (część z papryką). 

Wizja "prawdziwych" pomidorowych zup i sosówy w zimie jest warta każdej

pracy. A zapach roznoszący się po domu daje dodatkową radość.

Czego i Wam (oczywiście tym nieuczulonym na pomidory) życzę.

18:57
17 października 2013


a_sol

42

Witam,

Jestem tutaj nowa. Jesteśmy z mężem w programie naprotechnologii od 1,5 roku. Na ostatniej wizycie lekarz zaproponował nam test na nietolerancję pokarmową. Zastanawiam się czy skorzystać z tego testu. Warto? Jak potem z dietą, radzicie sobie jakoś? Zastanawiam się czy wydawać pieniądze na kolejne badanie, które tak naprawdę nie gwarantuje żadnej poprawy. Jestem bardzo ciekawa, co sądzą o skuteczności tych testów osoby, które je wykonały. Pozdrawiam!

06:38
18 października 2013


vel Grigorij

43

Witaj a_sol:)

Temat tych testów jest sprawą dość kontrowersyjną, po pierwsze ze względu na cenę a po drugie na radykalność zmian jakie Cię czekają po ich wykonaniu. Trzeba być gotowym na wielką zmianę zwłaszcza we własnej kuchni, konsekwnecje będą też odczuwalne w życiu towarzyskim…

Czemu?

Ano, przygotuj się na to, że wymienisz pewnie większość produktów jakich teraz używasz do gotowania… piszę to patrząc na przykład nasz i naszych znajomych…na początek wyobraź sobie codzienną dietę bez chleba… niestety większość z nas ma nietolerancję na gluten (choć znam przypadki osób, które nie miały), dorzuć do tego mleko krowie, jego przetwory, jajka… dalej kilka warzyw, owoców… a teraz pomyśl o wizytach w restaracjach czy u znajomych, którzy nie są na diecie… brzmi groźnie, co? :)

Na tym kończę o minusach i teraz tylko o plusach:)

Moja małżonka zrobiła testy na nietolerancję jako ostatnią rzecz z możliwych… wiem, że niektórzy lekarze od tego zaczynają leczenie… z perspekywy czasu uważam, że drugie podejście jest lepsze… Oczywiście zastosowanie diety nie gwarantuje efektów związanych z płodnością ale zapewnia pełen wachlarz innych przyjemnych doznań. Bardzo dobrym przykładem i relacją z diety jest blog Ingloriel na stronie AiS, poczytaj go sobie bo naprawdę warto, opisuje tam ona pozytywne skutki diety zarówno u niej samej jak i męża :) Ja tu tylko krótko wypunktuję: lepsze samopoczucie, więcej sił, lepszy sen, zdecydowana poprawa gospodarki jelitowej, poprawa wyglądu skóry, uregulowanie wagi (co ciekawe znam osoby z niedowagą które przybrały nieco na wadze i doszły do poprawnej, ja akurat schudłem, podobnie jak moja małżonka)… to tylko przykłady, które mam w pamięci bo dotyczyły nas lub znajomych, jest pewnie wiele innych.

Reasumując – pytasz czy warto? Warto!! Ale musisz konsekwentnie trzymać się diety:) My po badaniu skontaktowaliśmy się z dietetykiem z Instytutu, dostaliśmy pełen zestaw przepisów (po 3 na każdy posiłek na każdy z 4 dni rotacji) w rozpiską ilościową (zrobioną po wywiadzie żywieniowym)… bardzo nam to pomogło bo kompletnie nie wiedzieliśmy jak tą dietę ugryźć… najgoszy był początek a potem już tylko wielka radość z odkrywania nowych smaków:)

Warto, aby do diety podejść we dwoje (my tak zrobiliśmy) – i Tobie będzie lżej i łatwiej (zwłaszcza psychicznie), i mąż odczuje pozytywne skutki lepszego odżywiania, a i ze strony praktycznej się opłaci bo będziecie szykowac jeden posiłek a nie dwa osobne:) Na tej diecie można się naprawdę porządnie najeść:D

Kończąc już – nasz przykład:

po 3 latach różnych badań, suplementów, bezskutecznego dociekania co jest nie tak zdecydowaliśmy się na test (to miała być ostatnia rzecz, która zrobimy w leczeniu), w grudniu zrobiliśmy test, w styczniu przeszliśmy na dietę (oczywiście tuż przed samą dietą obeszliśmy wszystkie ulubione restauracje i najedliśmy się ulubionych smakołyków:P) a w marcu począł się nasz synek, który niedługo się urodzi…:)

pozdrawiam serdecznie i życzę wytrwałości, naprawdę warto:)

09:11
19 października 2013


a_sol

44

Piękna historia… Gratuluję podejścia, wytrwałości i co najważniejsze – tego małego cudu :) Muszę przyznać, że wszystkie te argumenty są bardzo przekonujące. A minusy przedstawione tak, jakby w ogóle nie były minusami. Będę myśleć intensywnie, ale już z nastawieniem, że warto. Dziękuję!

12:40
19 października 2013


vel Grigorij

45

Warto – to pewne choć może nieco przesłodziłem tą opowieść:) Nie zawsze jest lekko, zwłaszcza początek jest trudny bo często przejście na tą dietę wiąże się z całkowitą zmianą przyzwyczajeń kulinarnych, męczące jest też tłumaczenie wszystkim "ciociom" i znajomym po kolei dlaczego nie możesz zjeść bułeczki, kawałka placka, zupy, kotleta itd (no przecież jesteś taka chuda i jeszcze się odchudzasz!!, co to za dieta? a na co ci ona? zrobisz sobie krzywde!…).

My po odebraniu wyników i przejrzeniu listy produktów, z których będziemy mogli korzystać w kuchni byliśmy przerażeni:) śmierć głodowa zajrzała nam w oczy:P W tym miejscu muszę nadmienić, że warto zrobić ten największy i najdroższy pakiet – powód jest prosty, na diecie możesz jeść tylko te produkty, które zostały przebadane i na które nie masz nietolerancji. Jeśli zrobisz przykładowo pakiet 100 i wyjdzie Ci, że 60 produktów trzeba odrzucić, to zrobi się problem z ułożeniem wartościowego jadłospisu nawet przez specjalistę dietetyka. Z kolei wprowadzenie do diety produktów niezbadanych może zniweczyć cały trud ponieważ nie będziesz mieć pewności czy te "inne" produktu są tolerowane przez Twój układ pokarmowy. Wracając do nas – okazało się, że nie taki diabeł straszny:) Od pierwszego posiłku zaczęlismy eksperymentować (kaszka wg przepisu pani dietetyk była dramatycznie bezsmakowa). Te eksperymenty to kolejny plus diety. Poznalismy wiele nowych smaków i produktów, niektóre, choć już nie jestesmy na diecie, nadal są w naszym jadłospisie i często z nich korzystamy (np. ciecierzyca, makaron kukurydziany, kasza jaglana i inne).

Kolejnym kłopotem, o którym nie wspomniałem jest kwestia zakupów – jesli nie mieszkasz w większym mieście to możesz mieć problemem z zaopatrzeniem. Nam zakupy produktów, które mogliśmy jeść zajęły 2 tygodnie (po tym czasie stwierdziliśmy, że będziemy mieli z czego ugotować obiad czy przygotować śniadanie:P). No i niestety to jedzonko drożej wychodzi niż standardowe…

Ale – jak powiedział pewien mądry człowiek – jeśli wiesz "po co?" znajdziesz odpowiedź na każde "jak?" :)

pozdrawiam

12:43
13 listopada 2013


barszczyk

46

tak się cieszę, że tu trafiłam bo oto nieskromnie chcę wkroczyć tu Kochani z moim dorobkiem wypracowanym od przeszło roku.

Przygody z dietą rozpoczęłam od bloga http://smakoterapia.blogspot.com na którym znajdziecie mnóstwo przepisów bezglutenowych, bezcukrowych, bezjajecznych, bezmlecznych czyli strzał w dziesiątke dla nas naprodietowiczów, a wszystko to  okraszone nutą dobrego humoru i awangardy.

Początki diety wspominam traumatycznie. Musiałam zrezygnować z mleka, glutenu, jaja, z cukru (to tak zdrowotnie sama dla siebie) no i z drożdży bo chciałam sie trochę przeleczyć na kandydozę ukł. pokarmowego. Siadłam i złapałam się za głowę. Po ataku paniki i  strachu, ruszyłam do boju. W ruch poszły google. Pierwszy cel – CHLEB bezglutebowy na zakwasie (zrezygnowałam przecież z drożdży)- ąpossible jakby powidział Wojciech Mann w skeczu Kandydat na barmana. Każdy kto poznał tajniki kuchni naturalnej (czyli m.in. bez białej mąki) wie, że zrobienie chleba na mące gryczanej, ryżowej czy to kukurydzianej, bez drodży i arsenału chemikaliów jest jak porywanie się z motyką na słońce…ale od czego mamy internet. Szybko przypomniałam sobie, że od długiego zaś czasu moja mam zafascynowana jest dobroczynnym działaniem i walorami smakowymi kaszy jaglanej, która jest idealnym kandydatem do bezglutenowej kuchni. Połączyłam te dwa słówka w googlach i odpowiedź szybko przyszła. Mamy dwie opcje do wyboru chleba bezglutenowego, bedrożdżowego):

http://smakoterapia.blogspot.c…..glany.html (tu wprowadziłam pewna modyfikację dla stonowania zbyt wyrazistego, orientalnego smaku , dodaję o połowę mniej kminu rzymskiego a zwiekszam ilość czerwonej papryki, a sok owocowy zastępuje zwykłą wodą)

http://smakoterapia.blogspot.c…..yciea.html

mniam, aż mi ślinka cieknie na myśl jak te chlebki wyjmuje z piekarnika i pochłaniam z dojrzałą malinówką.

no ale nie samym chlebem człowiek….wzięłam się więc do rozpracowania bezglutenowego musli. Przepis na domowe musli podaję z więlką przyjemnością bo smaku tego specyfiku nie zastąpi żaden sklepowy chemiczny gniot:

4 szklanki płatków owsianych bezglutenowych (w sklepie ze zdrową żywnością ok 15 zł)

połowa szklanki do wyboru: orzechy laskowe, migdały, orzechy nerkowca, orzechy makadamia itp. – potłuczone

sypnie mi się też garść słonecznika niesolonego

a i wiórki kokosowe bezsiarkowe (te z Lidla chyba nie są konserwowane siarką) tez lubię dodać

szklanka wody

3/4 szklanki oliwy

pół łyżeczki soli

3/4 szklanki rodzynek bezsiarkowych (też w Lidlu)

Wszystko mieszamy do połączenia składników – opórcz rodzynek bo spalą się na węgielki!!!, rozkładamy na blachę, włączamy piekarnik na ok. 180 C i ładujemy do piekarnika na ok godzinę (do mocnego zarumienienia) mieszając co 15 m. Po upieczeniu granoli dodajemy rodzynki, przesypujemy wszystko do słoja. Zjadamy ze smakiem z mlekiem roślinnym zakupionym w Rossmanie (1 l za ok 6 zł) w ulubionym smaku lub aktualnie znajdujące się w promocyjnej cenie. Mleko roślinne znajdziemy w tych większych Rossmanach (na Floriańskiej, w M1 i wielu innych – dot. Krakowa)

Ok, śniadania uratowane! (od czasu do czasu lubię zjeść śledzia w oleju z chlebkiem. najlepsze śledzie które udało mi się wyczaić to te z Reala firmy La Mar "śledzie wiejskie", bez chemii, niecukrzone, pyszne).

Czas na obiad. Wrzucam moje starannie wyselekcjonowane przepisy, zbierane skrupulatnie i dopracowane drobiazgowo. Niech Wam służą.

 

https://drive.google.com/file/d/0B4jrydLDlq_RR3AwTXBadzliTU0/edit?usp=sharing

https://drive.google.com/file/d/0B4jrydLDlq_RcERyNWxMQzV1QXM/edit?usp=sharing

 

Dla anglojęzycznych (chociaż teraz w dobie tłumacza google nie tylko) przewspaniały, godny naśladowania blog Sary Britton http://www.mynewroots.org/site/ który jest kopalnią wspaniałych zdrowych przepisów i idealnym lekarstwem dla naszego napro ciała. 

Kwestie zakupów – dot. Krakowa

mleko roślinne – Rossman Rossman i jeszcze raz Rossman, rotacyjnie dają promocje na różne mleka (sojowe, ryżowe, ryżowe waniliowe, owsiane, 1 l za ok 6 zł) ew. zainwestować w urządzenie do robienia takiego mleczka. Pani Bożena Kropka (ceniony dietetyk) poleca http://www.zdrowazywnosc.lompa…..ukt,-10446 podobno momentalnie się zwraca. Ja już zamówiłam u Mikołaja na Święta:)

coś zdrowego do słodzenia zamiast toxycznego białego cukru – ksylitol (nie ma nic bardziej fantastycznego) – cukier brzozowy, smakiem nie różniący się kompletnie od cukru zwykłego a o nie tylko daje słodki smak, ale też leczy! tak tak, poczytajcie. zamawiam na allegro zawsze po całym kilogramie z odbiorem os. w Krakowie. 1 kg za ok 34 zł, można ew. kupić na Hali Imbramowskiej w budce ze zdrową żywnością na wagę, ale wychodzi drożej. Absolutnie nie kupować w supermarketach, pakowanych, bo są koszmarnie drogie.

 

mąki – gryczana – ja kupuję na wagę kaszę gryczaną jasną i mielę w młynku do kawy, dla leniwych mąkę można kupić w Kauflandzie, tak samo z ryżową (ja mielę ryż brązowy) itd.

 

bez jaja da się żyć – ja zastępuję zazwyczaj mixturą: łyżeczka siemienia lnianego mielonego i wrzątku (musimy uzyskać konsystencję jaja)

 

najtańszy sklep ze zdrową żywnością jaki udało mi się wypatrzeć to stoisko ze zdrową żywnością na Hali Imbramowskiej. Dużo produktów na wagę, tanie przyprawy, produkty sojowe (śmietanki, desery).

ale tak najbardziej to polecam Wam zainteresować się dietą dr Ewy Dąbrowskiej, podaję linki do artyciekawego wykładu Pani dr o dobroczynnym wpływie na zdrowie (także problemy autoimmunologiczne) Postu Daniela. Warto wytrwać do końca!!

 

http://www.youtube.com/watch?f…..FN3dU81lGg

http://www.youtube.com/watch?f…..t-FnTy9ATY

 

pozdawiam Was ciepło. Korzystajcie ile wlezie.

barszczyk

14:34
14 listopada 2013


barszczyk

47

dodaję jeszcze jedną propozycję bezglutenową, bezmleczną, bezjajeczną na śniadanie:

 

Kasza jaglana z orzechami

skład:

1/2 szkl kaszy jaglanej

2 łyżki płatków owsianych bezglutenowych

3 szklanki wody

utarte 1 kwaśne jabłko

orzechy włoskie

ziarno słonecznika, dyni lub siemienia lnianego

przyprawy: sól, imbir, cynamon

Do gotującej się wody dodaj wszystkie składniki oprócz jabłka. Gotuj do miękkości. Pod koniec gotowania dodaj jabłko.

mniamWink

23:07
14 listopada 2013


domowy

48

barszczyk,

Toż to cała skarbnica przepisów!  Dzięki Ci wielkie!

A szczególne podziękowania za praktyczne wskazówki dot. kupowania. Dieta jest dość drogą zabawą :(( więc każdy pomysł na zaoszczędzenie jest dobry.

Pozdrawiam Cię ciepło

09:35
4 lutego 2014


karbjotka

49

Poleceam ciekawy blog  z przepisami bezglutenowymi, bezmlecznymi, bezjajecznymi

http://alergia-pokarmowa.bloog.pl/

12:32
27 lutego 2014


Liliana

50

Odkryłam niedawno cenny kontakt na dietetyczno-gastronomicznej mapie, chodzi o Zielony Talerz – cukiernię eko, oferującą całkowicie roślinne lakocie (np. pączki – a propos dzisiejszego tłustego czwartku – bez mleka, masła i jaj) Zielony Talerz dowozi swoje pyszności z Krakowa do Katowic, do Bytomia, zamówienia można odbierać w różnych punktach w Krakowie (Osele, Pan Zielonka, Hummus Amamamusi).



 

Możliwość komentowania jest wyłączona.