Dzień dobry,
w zwiążku z niskim poziomem progesteronu w ciąży (badanie wykonane w 5t0dni, na USG widoczny pęcherzyk z zarodkiem) – 11,1 ng/mL lekarz przepisał Duphaston 2 x 1. Przeczytałam uważnie ulotkę i poszukałam informacji w internecie – martwi mnie to, że Duphaston to hormon syntetyczny. Widzę, że pacjentki z niedoborem progesteronu dostają często luteinę, ocenianą jako "bardziej naturalna". Czy tak rzeczywiście jest i powinnam nalegać na zmianę leku podczas następnej wizyty?
Dodam, że już po rozpoczęciu zażywania Duphastonu występiły plamienia (w 5t1 dniu, 5t3d, 6t1d), w związku z czym byłam ponownie u lekarza, który stwierdził, że dawka leku jest odpowiednia, zrobił USG (zarodek 3 mm, nie dało się jeszcze zaobserwować akcji serca), nie znalazł przyczyny plamień i kazał leżeć, nie zlecił też jednak badań progesteronu. Stąd moje pytanie – czy lekarz nie powinien zlecić badania, by wiedzieć, czy suplementacja wystarcza? Czy po 2 tygodniach zażywania Duphastonu powinnam mieć podwyższony progesteron, czy może lek w ogóle nie wpływa na naturalny poziom progesteronu i nic nie wyjdzie w badaniu? Ale czy tym bardziej nie powinnam skontrolować poziomu homornu (być może organizm zaczął produkować progesteron i jest potrzebna inna dawka?). Będę wdzięczna za wskazówki co do postępowania i rozmów z lekarzem, który niestety nie chce mi niczego tłumaczyć i na moje pytania odpowiada pobłażliwym uśmiechem i radą, bym sobie tym nie zaprzątała głowy… Rozumiem, że na tak wczesnym etapie ciąży niewiele można zrobić, ale obawiam się też, że lekarz (niestety o innym światopoglądzie) uważa, że należy się zacząć martwić po pierwszym poronieniu, tymczasem dla mnie każde życie jest ważne i naturalnie ogromnie zależy mi na utrzymaniu ciąży.
Serdecznie pozdrawiam