Pani Doktor – czy niewydolne ciałko żółte zawsze ma swoje źródła w fazie folikularnej i procesie owulacji?
Mam krótką fazę lutealną i zdecydowanie za niskie poziomy progesteronu i estradiolu w fazie lutealnej. Np. w tym cyklu PRG wynosi 16,60 ng/ml przy 6 Luteinach dopochwowych! Estradiol bez leków jest na poziomie 45-60, raz zdarzyło się 80 pg/ml, czyli bardzo niski.
Obecnie lekarz włączył mi suplementację Estrofemem mite od 3 dnia po owulacji i estradiol wynosi 159 pg/ml.
Mam również delikatną stymulację owulacji, choć wcześniej występowała ona samoistnie również. Biorę 1 tabletkę Etruzilu w 3 dniu cyklu. Badam estradiol przed owulacją. Wynosił w 12 dc – 169, a w 14 dc – 306 pg/ml, więc zdaniem lekarza jest to odpowiedni poziom, pęcherzyk prawidłowo dojrzewa (mam monitoring owulacji), w tym cyklu pęcherzyk zaczął przerastać i pękł po zastrzyku z Choragonu 10 000 (ale miał już wielkość 27 mm gdy dostałam zastrzyk). Lekarz uważa, że proces owulacji jest bez zarzutu, nie chce zwiększyć stymulacji, bo poziom estradiolu i dojrzewanie pęcherzyka są w porządku.
Jednocześnie nie rozumiem ja, ani on, dlaczego ciałko żółte tak źle pracuje.
Czy Pani zdaniem jest to możliwe, że ciałko żółte samo z siebie źle pracuje i suplementacja prg i estradiolu pomoże? Czy jednak musi być gdzieś przyczyna tego stanu rzeczy i coś jeszcze trzeba zrobić z procesem owulacji? Czy Pani zdaniem taka stymulacja, ten poziom estradiolu przed owulacją (powyżej 300) i udane pęknięcie pęcherzyka to wystarczający dowód, że owulacja jest w porządku?
Obawiam się, że takie "objawowe" leczenie hormonami w II fazie nie pomoże dopóki nie znajdziemy przyczyny. Jednocześnie ani stymulacja, ani mała dawka Euthyroxu i Bromergonu na lekko podwyższone TSH i PRL nie zmieniają w żaden sposób fazy lutealnej. Zarówno przed leczeniem, jak i w trakcie stymulacji sytuacja jest taka sama. Oczywiście poziom podnoszą jedynie sztuczne hormony.
Dziękuję z góry za odpowiedź.