Modlitwa + naprotechnologia

Mieszkamy w Krakowie. Jesteśmy bardzo młodym małżeństwem z 3-letnim stażem, choć kiedy pierwszy raz spotkaliśmy się, oboje mieliśmy już niemal 40-stkę na karku. Nasze staranie o dziecko zajęło nam ponad półtora roku, z czego 12 miesięcy pod „kontrolą” naprotechnologa. Jak widać, nie czekaliśmy do umownej granicy roku nieskutecznego starania się o ciążę, a zadecydował o tym głównie nasz wiek.

Od początku małżeństwa zdaliśmy się na wolę Opatrzności oraz naturalnych metod planowania rodziny w oparciu o znaną książkę Johna i Sheili Kippley pt. „Sztuka naturalnego planowania rodziny”.

Zanim zaczęliśmy w praktyce korzystać ze zdobyczy naprotechnologii, wcześniej mieliśmy o niej ogólną wiedzę z różnych źródeł (internet, telewizja). Do bezpośredniego wykorzystania tej nauki w naszym życiu zachęcił nas naprotechnolog dr Leszek Lachowicz, który skontaktował nas z Izabelą Salatą – instruktorką modelu Creightona. Comiesięczne wizyty, badania hormonalne (w tym dotyczące zawyżonego poziom prolaktyny), badania w kierunku nietolerancji pokarmowych i regularna praca po niespełna roku doprowadziła do diagnozy, iż konieczne jest przeprowadzenie laparoskopowej operacji endometriozy. Za radą dr Lachowicza zakupiliśmy preparat antyzrostowy Hyalobarrier gel ENDO a zabieg został wykonany w Szpitalu Specjalistycznym im. Świętej Rodziny SPZOZ w Warszawie. Profesjonalnie wykonana operacja skutkowała tym, że już po dwóch miesiącach mogliśmy się cieszyć nowiną o szczęśliwym poczęciu… Jacusia. W momencie urodzin Synka żona miała 42 lata, a obecnie nie wyobrażamy sobie życia bez naszego Skarbu.

Co było najważniejsze w okresie starania się o dziecko? Z pewnością fachowa opieka lekarzy i instruktora, systematyczność i cierpliwość podczas kolejnych badań i prowadzenia karty modelu Creightona, ale nade wszystko zdanie się przez nas na wolę Opatrzności, modlitwa oraz podjęcie się przez nas duchowej adopcji, która „przypadkowo” zakończyła się niemal równocześnie z narodzinami Jacusia – a więc ma on gdzieś na świecie swojego „duchowego brata” lub „duchową siostrzyczkę” :-)

I jeszcze jedno: od samego początku traktowaliśmy i traktujemy Dziecko jako dar Boży, a nie jako naszą własność, która nam się należy. Uważamy, że taka postawa rodzicielska prowadzi do szczęścia zarówno w małżeństwie jak i w rodzinie, czego wszystkim narzeczonym i małżonkom serdecznie życzymy.

Anna i Krzysztof










Dodaj komentarz