Dlaczego Jezus urodził się w stajence

W naszym domu ostatnie dni przed Świętami to straszny młyn! Tyle pracy – sprzątanie, gotowanie, pieczenie, zakupy… No, i robi się baaaardzo nerwowo.

W tym to właśnie czasie mój mąż zwykle przypomina wymyśloną przez nas kiedyś dawno temu historię (prawie apokryf ;) ) o tym, dlaczego Jezus urodził się w stajence. A było tak…

Święty Józef jako człowiek zapobiegliwy i troszczący się bardzo o swoją brzemienną żonę, na długo przed przewidywanym terminem podróży zadbał o nocleg w Betlejem – poprosił o gościnę swojego kuzyna Jana. Jan  z radością zaprosił krewnego wraz z żoną do swego niedużego, ale schludnego domu. Tak więc Józef zdążał do Betlejem spokojnie i bez zbytniego pośpiechu, pewien, że o dach nad głową nie musi się martwić.

Tymczasem w domu kuzyna Jana był  ogromny zamęt! W związku ze spisem ludności w Betlejem panował niezwykły ruch i Jan, który był szewcem, miał tego dnia nadzwyczaj dużo zamówień. Skończył pracę już po zachodzie słońca.

Również jego żona Rebeka miała bardzo pracowity dzień – zamieszanie spowodowane przybyciem do większości domów w Betlejem rzadko widywanych  krewnych spowodowało, że co chwila do jej domu wpadała któraś z sąsiadek z prośbą o odrobinę soli, oliwę do smażenia czy dużą miskę do podania potraw dla tylu gości. Uczynna i gospodarna Rebeka nie odmawiała żadnej z kobiet, ale w południe zorientowała się, że sama nie przygotowała się jeszcze należycie na przybycie Józefa i jego żony. Zagniotła szybko placek z bakaliami, ale gdy tylko wstawiła go do pieca, znów któraś z sąsiadek wywołała ją z kuchni.

Ten moment wykorzystali  dwaj kilkuletni synowie Jana i Rebeki – zaczęli bawić się w malutkiej kuchni w żołnierzy rzymskich i dzielnie walczyli swymi drewnianymi kijami. Jednak w ferworze potyczki, jeden z nich zrzucił z półki dzban z mąką. Dzban się stłukł, mąka rozsypała po całej izbie, a próby posprzątania bałaganu poczynione przez chłopców tylko pogorszyły sytuację…

Jan nie zdążył jeszcze uporządkować swojej pracowni, gdy weszła zrozpaczona Rebeka. Jak tu przyjąć gości, kiedy dom wygląda, jakby nikt nie sprzątał go od miesięcy?! Razem z żoną szewc  przyjrzał się swoim trzem malutkim izbom – w jego pracowni porozsypywane okrawki skóry, nie pozbierane narzędzia; w kuchni – mąka pokrywa większość skromnego dobytku; w trzeciej izbie pełniącej rolę pokoju gościnnego i sypialni – trochę śmieci po rogach. Jan zaczął uspakajać żonę, to przecież kwestia kilku minut i  wszystko będzie gotowe na przybycie gości!

Niestety w tym momencie oboje poczuli zapach palącego się placka. A chwilę później usłyszeli ruch przed domem – to przybyli Józef i Maria!

Tego było za dużo dla Rebeki! Z płaczem zaczęła namawiać męża, by odesłał gości do zajazdu, przecież tam znajdą nocleg w lepszych warunkach. Jan próbował oponować, słyszał na mieście, że wszystkie gospody są już zapełnione, ale do Rebeki wcale to nie docierało. Ona nie chce, aby nieznani krewni zobaczyli jej dom TAK BARDZO brudny! Ona nie zniesie tego, że nie będzie miała czym nakarmić gości! Ona umrze ze wstydu, bo co oni sobie pomyślą o TAKIEJ gospodyni.

Jan, który bardzo kochał swoją żonę, z bólem serca  ustąpił. Ogromnie zawstydzony przeprosił Józefa, że nie będzie mógł go przenocować i wskazał najlepszą z betlejemskich gospód…

Jak zakończyła się ta historia, wszyscy wiemy…

Pozostaje mieć nadzieję, że nasze pragnienie posprzątania wszystkiego na Święta, nie przesłoni nam tego, co Najważniejsze. Czego sobie i Wam wszystkim życzę :)


Izabela Salata, FCP naproplus.pl







Dodaj komentarz