Trzy mity o in-vitro


MIT  II – Cel uświęca środki

Konsekwencją błędnego założenia, że dzieci są kimś (czymś) należnym rodzicom, jest przyjęcie zasady, że każdy sposób „pozyskiwania” dziecka jest dopuszczalny. Jedni robią to poprzez handel żywym towarem (przemyt dzieci z krajów Trzeciego Świata idzie w setki tysięcy), inni poprzez dzierżawę lub sprzedaż materiału genetycznego, inni przez in vitro. W każdym przypadku dziecko jest traktowane przedmiotowo. Przyjęcie zasady, że cel uświęca środki wywołuje prawdziwy efekt domina. Każde kolejne przekroczenie istniejących od zawsze norm, niemal wszystko można wtedy racjonalnie wytłumaczyć i uzasadnić. Wskazując sobie lub innym niezwykle szlachetne cele można być najprawdziwszym barbarzyńcą. Jeśli człowiek, nieważne dorosły czy dziecko, staje się środkiem do celu to znaczy, że zatraciliśmy pojęcie osoby, relacji osobowych, zwłaszcza miłości. Sprowadzamy wszystko do rozważań czy coś jest technicznie, technologicznie możliwe czy nie? Dziecko staje się dla niektórych rodzajem należnej „konsumpcji”. To jest część wielkiej strategii pokus bogacącego się społeczeństwa. Demaskował to Jan Paweł II w Irlandii zanim ten kraj dokonał konsumpcyjnego skoku:

Szerzący się materializm podporządkowuje sobie człowieka w wieloraki sposób – z agresywnością, która nie oszczędza nikogo. Najświętsze zasady będące dotąd bezpiecznymi przewodnikami jednostek i społeczeństw zostały zupełnie wyeliminowane z życia przez fałszywe rozumienie wolności, świętości życia,  nierozerwalności małżeństwa, właściwego sensu życia seksualnego, stosunku do dóbr materialnych oferowanych nam przez postęp. [...] Dobrobyt i dostatek – nawet wtedy, gdy dopiero zaczynają być udziałem szerszych kręgów społecznych – prowadzą do przekonania o prawie do wszystkiego, co dobrobyt niesie ze sobą i do stawiania coraz bardziej egoistycznych żądań. Każdy domaga się pełnej wolności we wszystkich dziedzinach  ludzkiego postępowania i płynących z niej nowych modeli moralności.[...] Stoimy obecnie w obliczu wyzwania, jakim jest pokusa przyjęcia za prawdziwą wolność tego, co w rzeczywistości jest jedynie nową formą zniewolenia.

Homilia Msza św. w Phoenix Park w Dublinie, 29.09.1979 r.

Chrześcijaństwo nigdy nie głosiło pojedynczych wartości. Zawsze głosiło system, hierarchię wartości, które wzajemnie siebie potrzebują i afirmują. W chrześcijaństwie najwyższą wartością wcale nie jest życie czy wolność lecz miłość. „ Bóg jest miłością” – mówi Św. Jan (1J 4,8). Może się okazać w że Bóg, który jest miłością, w swoich planach nie przewidział dla tych konkretnych ludzi ojcostwa i macierzyństwa, mimo tkwiących w nich pragnień. A przynajmniej nie należy wykluczać takiego scenariusza!

MIT III – Kościół musi ustąpić, inaczej przegra

Pokusa by w imię zachowania wiernych zrezygnować z wartości jest ogromna. Jak owocowały wszelkie kompromisy na które godzili się ludzie Kościoła ze strachu albo dla uniknięcia odrzucenia, możemy prześledzić na przestrzeni wieków. Złudna obietnica,  że jeśli Kościół zrezygnuje z wierności i wymagań, zachowa wiernych wystawiła Kościół katolicki, ale także wszystkie odłamy chrześcijaństwa na ośmieszenie i pogardę. Za każdym razem spełniały się słowa Chrystusa o „soli zwietrzałej, która na nic się nie przydaje, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi” – Mt 5,13. Rezygnacja z wartości jest dla Kościoła aktem samobójczym. Tylko wierność daje Kościołowi gen niezniszczalności! Jak długo Kościół trwa wiernie w nauce Pana, może liczyć na Jego obecność i opiekę. Wtedy nie tylko towarzyszy mu obietnica wypowiedziana do Piotra „…bramy piekielne go nie przemogą” – Mt 16,18, ale staje się rzeczywistą przestrzenią i zarazem świadkiem takich właśnie zwycięstw. Odrzucenie głosu Kościoła w tej czy innej kwestii nie jest niczyim zwycięstwem. To nie jest żaden sukces, choć może być i bywa tak przedstawiany w mediach! Tak naprawdę przegrywa wtedy człowiek sam ze sobą i ze słabością, którą w sobie nosi. Kościół nie powinien się bać odrzucenia z powodu wierności. Odrzucenie jest stanem normy dla Kościoła. Ma on do wyboru albo być odrzuconym jako znak sprzeciwu albo jako znak zgorszenia. Jeśli zostanie odrzucony jako znak sprzeciwu trzeba się cieszyć, że światło jest światłem, sól solą a zaczyn zaczynem! Jeśli stanie się znakiem zgorszenia, czeka go podwójne odrzucenie. Kościół nie ma wyboru jest tylko depozytariuszem a nie twórcą Objawienia.

Więcej artykułów ks. Ryszarda Winiarskiego


ks. Ryszard K. Winiarski





Dodaj komentarz