Dwa poronienia wśrod znajomych były w listopadzie… Było mi bardzo smutno… Koleżanka z endometriozą straciła dziecko (wspominałam o niej we wrześniu- urlop cz. I). Mocniej jednak przeżyłam historię Doroty – to jej trzecie poronienie. Co mówią jej lekarze? Że to się tak miało prawo zdarzyć, że nie powinna się przejmować… że lepiej że ciąża obumarła, niż miałoby się urodzić dziecko z wadą genetyczną… Zgrzytam zębami, jak to słyszę! Udało mi się ją namówić na oznaczenie progesteronu, był niski… Żaden „zwykły” lekarz się tym nie przejął, do naprotechnologa trafiła już za późno…
Jedyny plus tej całej sytuacji, że uwierzyła, że niski progesteron ma z poronieniami coś wspólnego i jest już pod opieką naprotechnologa… W ten sposób stała się pierwszą osobą, którą udało mi się przekonać do napro… Zawsze to jakieś maleńkie pocieszenie, że przynajmniej od teraz będzie odpowiednio leczona.
Ale również rzeczy miłe działy się w listopadzie: poszliśmy na zabawę andrzejkową! Od początku leczenia pierwsze nasze wyjście na tańce, wcześniej po prostu nie było nastroju. Przy stoliku męża kolega z podwórka, z jego żoną bardzo się lubimy – porozmawiać było o czym, a zespół grał świetnie. Jedzenie było – jak to na sali wiejskiej – pyszne i domowe. Kiedy wniesiono kotlety schabowe kolega podał je mężowi mówiąc, że nie ma smaczniejszego dania, a mój mąż odparł na to, że on „SCHABOWYCH NIE LUBI”! 8-O Z wrażenia o mało nie spadłam z krzesła, dobrze wszak pamiętam, że na początku małżeństwa domagał się schabu w każdą niedzielę, a idealną żoną byłabym, gdybym przyrządzala je codziennie. „Chyba się przesłyszałam, skarbie czy możesz powtórzyć?”
Mąż poprawił się, że trochę się przejęzyczył (uff! a już myślałam, że mi go ktoś podmienił ), nie tyle ich nie lubi, co nie są już jego ulubionym daniem, bo jemy w domu wiele innych smacznych rzeczy, jakich on w dzieciństwie nie jadł. Tak, tak, pamiętam, z jakim zdziwieniem powitał kalarepę na talerzu!
Wniosek z tego taki, że nasze gusta się zmieniają, gdy zmieniamy dietę, i tym optymistycznym akcentem zakończę listopadowy wpis!