Małymi krokami do zdrowia

Witamina D

Niedawno oddział regionalny towarzystwa naukowego, do którego należę, organizował zebranie  podczas którego odbył się wykład pani dr Karczmarewicz - z Instytutu „Pomnik – Centrum Zdrowia Dziecka” na temat witaminy D.

W maksymalnym skrócie: w Instytucie suplementując wit. D obniżono o połowę występowanie objawów alergii u dzieci. Nieklasyczne działanie witaminy jest o wiele szersze niż kiedyś myślano, sezonowe zachorowania na grypę zimą i jesienią wiążą się z brakiem słońca. Choroby autoimmunologiczne i nowotwory leczą się lepiej gdy podaje się pacjentowi wit. D.  Praktycznie w każdej tkance znajdują się receptory dla witaminy D, oczywiście jajniki, macica i jądra – też te receptory posiadają. Wit. D wpływa na poziom wapnia we krwi, co ma znaczenie dla wielu procesów zachodzących w komórkach (enzymy, regulacja genów i mnóstwo takich małych biochemicznych szczegółów, które osobiście uwielbiam, ale nie będę przynudzać). Do 30 000 jednostek nie zaobserwowano ŻADNYCH działań ubocznych.

Doktor Karczmarewicz zachęciła nas do profilaktycznego przyjmowania tranu: 1 łyżka stołowa dla dorosłego, 1 lyżeczka dla dziecka i będziemy mieć o połowę mniej chorych w poradniach!

Dlaczego o tym piszę? Oboje z mężem mamy niedobór wit. D. Gdy tylko zaczęliśmy go uzupełniać – u mnie poprawił się cykl (znormalizowała się nieszczęsna zbyt długa pierwsza faza), a u niego podniósł się testosteron do takich wartości, z których nasza naprotechnolog wreszcie jest zadowolona. Czekamy, czy poprawi się spermatogeneza, pomimo rozpoczęcia leczenia w listopadzie mąż jeszcze nie osiągnął terapeutycznego poziomu witaminy. Piszę też dlatego, że sporo napro-pacjentek zmaga się z alergiami.

Alergia jest moim problemem od kiedy tylko pojawiłam się na świecie. Przeszłam cały „marsz alergiczny”: w niemowlęctwie kolki (5 osób nosiło mnie nocami na zmianę, a ja darłam się na pół ulicy pomimo masowania brzuszka, okładów z ciepłej pieluszki i co tylko można było zrobić). Potem było nawracające zapalenie ucha - ogromne zmartwienie dla mojej mamy. Po każdym antybiotyku – wysypka. Gdy pogryzły mnie komary spuchłam tak, że nie było mi widać oczu (naprawdę!), a moje problemy z katarem siennym pamiętano nawet na spotkaniu klasowym 10 lat po zakończeniu podstawówki: każdy mówił co pamięta najbardziej, a jedna z koleżanek wskazała na mnie i opowiedziała, że zapadł jej w pamięć wiosenny spacer wśród kwitnących pól i łąk, ktory podobał się wszystkim oprócz mnie, bo wrociłam z niego z zatkanym, cieknącym nosem i purpurowymi plamami na twarzy.  Gdy skończyłam 20 lat zaczęły się problemy ze skórą, która swędziała stale i to tak mocno, że przez sen drapałam się do krwi, a gdy skończyłam studia – dowiedziałam się, co to astma. Testy skórne na alergię IgE zawsze wypadały bardzo poważnie, słyszałam komentarze lekarzy w rodzaju „Sodoma i Gomora!”, „biedne dziecko, jak ty w ogóle funkcjonujesz”, albo „ja się nie podejmę jej odczulać, bo przy pierwszej iniekcji się udusi”.

Ponieważ jednak bardzo chciałam być odczulana, pierwsze zastrzyki odbywały się tuż przy zestawie reanimacyjnym. Nic mi się nie stało, odczulanie okazało się skuteczne i całkiem niedawno po raz pierwszy w życiu poczułam wiosną zapach kwitnącego bzu i jaśminu – niesamowicie piękny!

Wygląda jednak na to, że odczulanie spowodowało powstanie przeciwciał IgG, które powodują moje problemy z płodnością. Całe szczęście – jest dieta. Myślę sobie – kurczę, to niesprawiedliwe, mam kilka koleżanek z astmą, niektóre zapadły na nią o wiele wcześniej niż ja,  i żadna nie ma problemu z cyklem z powodu odczulania, wszystkie nawet mają dzieci,  ale widocznie taki już mój los i trudno. Każdy choruje trochę inaczej.

Cieszę się, że mainstreamowa medycyna goni naprotechnologię w tej materii, będzie to pożytkiem dla wszystkich. Pojono mnie od dzieciństwa wapnem musującym, ale jakoś nikt nie wpadł na to, że wapń wchłania się tylko przy wit.D. A jednak – wiedziano, że poziom wapnia przy alergii ma znaczenie…


ingloriel





Dodaj komentarz