Okiem instruktora - o naprotechnologii i nie tylko

Dlaczego akurat naprotechnologia?

Jestem z wykształcenia matematykiem, wiele lat jako matematyk pracowałam i czasem sama zastanawiam się, w jaki to przedziwny sposób obecnie zajmuję się nauczaniem modelu Creightona.

Ale kiedy przyglądam się moim największym pasjom – sama widzę, że tak musiało być!

Biologia zafascynowała mnie jeszcze w szkole podstawowej, procesy biochemiczne, genetyka rozmnażanie się organizmów zawsze wydawały mi się niesłychanie ciekawe. Niestety w którymś momencie okazało się, że muszę uczyć się systematyki …. I to był koniec moich marzeń o byciu weterynarzem lub biologiem.

Później studiowałam matematykę  – i to były świetne studia! Ale moje pasje ciągle gdzieś kręciły się wokół biologii – tym razem zainteresowałam się metodami naturalnego rozpoznawania płodności (NRP). Ukończyłam kilka kursów, dokształcałam się na bieżąco – odkryłam jak cudowne są mechanizmy rządzące kobiecą płodnością, cieszyło mnie śledzenie własnej – skomplikowanej zresztą – płodności. Lubiłam uczyć matematyki, ale chyba bardziej lubiłam uczyć metod  NRP.

I kiedy w 2008 r. usłyszałam o naprotechnologii i pierwszym w Polsce kursie modelu Creightona – wszystko we mnie mówiło „To jest właśnie to!” Ale były też wątpliwości – brakowało mi czasu, pieniędzy, a i mój język angielski pozostawiał wiele do życzenia. Z pomocą wielu osób (przede wszystkim mojego męża) jakoś udało się znaleźć – i czas, i pieniądze, i nawet język ;) W ten sposób  pod koniec listopada 2008 roku znalazłam się w Lublinie na pierwszym w Polsce kursie modelu Creightona i naprotechnologii.

Niedługo miną cztery lata, odkąd rozpoczęłam moją wielką przygodę z naprotechnologią. Lubię moją pracę, daje mi wiele radości. Wielu z moich pacjentów stało się rodzicami, kilku wybrało drogę rodzicielstwa adopcyjnego, część zrezygnowała, a inni ciągle jeszcze się leczą. Nie wiem, jakie będą ich dalsze losy, ale wiem jedno – warto było ich wspierać, warto było im towarzyszyć.


Izabela Salata





Dodaj komentarz