raz... dwa... trzy... szukam

Pan Bóg pisze po liniach krzywych, alfabetem nie z tej ziemi…

„Pan Bóg pisze po liniach krzywych, alfabetem nie z tej ziemi…” to jest zdanie, które przeczytałam jakiś czas temu w pewnym wywiadzie w jednym z magazynów dla kobiet. Mądre i prawdziwe.
Od jakiegoś czasu chodzę na zumbę, która w chwilach różnych kryzysów i kryzysików przywracała mi radość i sprawiała, że jednak człowiek chciał się uśmiechnąć, a że przy okazji ćwiczył swoje zasiedziałe cielsko, to tylko lepiej.
Zeszłotygodniowe zajęcia jakoś jednak wyjątkowo więcej kosztowały mnie wysiłku, niż zwykle. Zaprzyjaźniona instruktorka była mocno zdziwiona, że nie fikam tak mocno jak zwykle. Sama też czułam, że wydajność mocno mi spada. Zwaliłam sprawę na to, że jakaś trochę podziębiona jestem. Nie dało mi to jednak spokoju i wtedy w głowie pojawiła się iskierka, że … a może? Następnego dnia znów coś się w głowie kołatało, bo wyjątkowo rozdrażnił mnie zapach dolatujący zza okna, więc podczas wspólnych zakupów, postanowiliśmy kupić jednak test.
Rano po przebudzeniu, bez specjalnych nadziei, że będzie inaczej niż zwykle… zrobiłam test… i pomyślałam, że nie dość, że samopoczucie średnie, to jeszcze ze wzrokiem coś mi się dzieje, bo zobaczyłam dwie kreski. Podeszłam do męża, który szykował się do pracy i szorował wtedy w łazience zęby. Pokazałam mu test i zapytałam co widzi. On z buzią pełną pasty zerknął na to, wybałuszył oczy i stwierdził, żebym się położyła, to on zaraz do mnie przyjdzie.
Popłynęły łzy, te żeńskie i te męskie… nie ma mocnych! Pomodliliśmy się, a później zatelefonowaliśmy do p. Izy z wiadomością, że chyba, że wygląda na to, że taaaaaaaaak! A przecież jeszcze nawet nie zdążyliśmy pokazać naszej karty doktorowi. Radość ogromna, chociaż ostrożna.
To był dzień, w którym miałam zawieźć moją mamę na pogrzeb znajomej. Pojechałam więc razem z nią, Komunia znowu była pod dwiema postaciami, a ksiądz odprawiający mszę pogrzebową powiedział w kazaniu: „Nie bójcie się podejmować trudu decyzji niepopularnych, bądźcie w tym odważni, bo to się Jemu podoba.” Dla mnie jedną z tych niepopularnych decyzji była zmiana myślenia o dziecku i skłonienie się w kierunku naprotechnologii i równoczesne coraz lepsze budowanie relacji małżeńskiej. Cegiełka po cegiełce.
Przed nami wyprawa do Krakowa. Nie mogę się doczekać spotkania z p. Izą, a później doktorem i tego najważniejszego… spotkania z Panem Bogiem u Matki Boskiej Różańcowej.

Tekstura





Dodaj komentarz