przemiany

Wczoraj na Mszy uderzyły mnie słowa pieśni na ofiarowanie. Nie powiem Wam, jaka to pieśń, bo sama ją pierwszy raz słyszałam. W każdym razie treśc była taka, że oddajemy Bogu chleb, jako symbol naszych wyrzeczeń, a wino jako znak cierpień, trudu. No jak znalazł pasuje!!! Poruszyło mnie to, bo akurat byłam głodna i wiedziałam, że rarytasy, na które mam ochotę, przejdą obok mnie, bo przecież: dieta. I tak mi było strasznie jakos ponuro i buro i z tego powodu, i z innych też. Te słowa pieśni wydały mi się takie adekwatne: wraz z darami eucharystycznymi mogę zanieść Bogu moje wyrzeczenia, po prostu dac je Bogu. I mogę Mu dać moje cierpienia. I wiecie co? Najlepsze przed nami. Bo potem w pieśni były dalej słowa, że Bóg to uświęci, tak jak przeciez uświęca i przemienia chleb i wino. To dopiero coś: Bóg sprawi, że moja dieta, trud i cierpienie będą święte. Nooo, gruba sprawa! Ale co jeszcze? Bo najlepsze jeszcze przed nami: kiedy przyjmujemy Komunię Świętą, otrzymujemy z powrotem od Boga to, co Mu złożymy w darach, tylko właśnie uświęcone – tajemnicza wymiana. Czyli nie dość, ze składamy Mu dary, On je uświęca, czyli przemienia, to jeszcze nam je oddaje – takie nowe, lepsze, święte. Wow! No niby to jest wiadomo, ale ten konkretny przykład – istniejący tez w sytuacji trudu – był dla mnie co najmniej odkrywczy. A tak naprawdę, to bardzo mnie poruszył. Teraz tylko trzeba dodać odrobinę wiary  i mieszanka Boża – żeby nie rzec wybuchowa łaskami – gotowa. Ech! Boże, dodaj nam wszystkim wiary!






Dodaj komentarz