w poszukiwaniu...

…wytrwałości

No i masz,

przyszła jesień. Póki jeszcze jest słonecznie, da się żyć, ale jak przyjdą słoty – o masakra.  Mam już od kilku lat takie poczucie, że jesień i zimę muszę przetrwać. Bardzo to męczące. Wolałabym umieć ucieszyć się, kurka, tym, co jest, zobaczyć tego pozytywne strony. Przychodzi mi to z wielkim trudem. Zatem jesień; nie tylko w kalendarzu, ale i w głowie. Spada mi motywacja do wszystkiego. Resztkami sił zbieram tę odpowiedzialną za leczenie, za przyjmowanie suplementów. Ech!

Czy myślicie sobie czasem, że to wszystko się nigdy nie skończy? Na szczęście jest zawsze obok mnie opanowany, pełen ufności i zawierzenia Panu Bogu mąż. Jego dobre, spokojne słowo (ale również takie trzeźwe, życiowe) dodaje mi sił, energii, wytrwałości.

Zatem: póki co, żeby oszukać mózg i serce, zabieram się za przetwórstwo owocowe i warzywne:) Polecam wszystkim pyszny kompot śliwkowy! Czytajcie i róbcie. A i głowa zajmie się wtedy czymś innym:

Przepis pochodzi z książki: E. Aszkiewicz, Kuchnia polska 1001 przepisów, wyd. publicat.

Składniki: 0,5 kg śliwek przepołowionych i bez pestek, 6 suszonych fig, 3 szklanki wody, 3 kopiaste łyżki cukru, kawałek skórki cienko skrojonej z cytryny, szklanka białego, słodkiego lub półsłodkiego wina.

Pokrojone figi zalewamy szklanką letniej wody i niech się sobie pomoczą (godzinkę albo i dłużej). Mają byc napęczniałe i miekkie.

Wodę zagotowujemy z cukrem, dodajemy śliwki i figi i skórkę z cytryny. Gotujemy około 5 – 7 minut. Dodajemy wino i studzimy pod przykryciem (ja od razu pakuję do słoików i mam zapasy:)

Pyyyyyyyyycha!!!!!!!!!!!!!




Gabi

Komentarze: (3)


  1. A jeżeli ktoś nie pije alkoholu, to nie może rozkoszować się tym rarytasem.

  2. Przyszła jesień…
    Też mam poczucie, że – masakra. NIC mi się ni chce :(
    Ale na kompot może mnie jednak skusi…. Albo na herbatkę imbirową, dobrą w każdy smutny dzień – z miodem, cytrynką, a nawet (jak ktoś pija) z odrobiną alkoholu.
    Dzięki za kuszący przepis :)

Dodaj komentarz