O zagrożeniach słów kilka


***

„Co ze mnie za kobieta, skoro nie potrafię urodzić dziecka?

Co ze mnie za mężczyzna, jeśli nie potrafię począć dziecka?”

Kolejna pokusa, która bezwiednie nieraz pojawia się w głowach osób starających się o potomstwo. Problem niepłodności potrafi uderzyć w poczucie własnej wartości człowieka; w poczucie kobiecości i w poczucie męskości. „Nienawidzę swojego ciała za to, co mi zrobiło” – tak może myśleć kobieta, która po kilku(nastu) dniach nadziei po raz kolejny – jak co miesiąc – dostaje okres. Złość, frustracja, ból, rozczarowanie – takie nagromadzenie nieprzyjemnych emocji potrafi samorzutnie produkować destrukcyjne myśli. Nieraz komentarze rodziny czy przyjaciół tylko potęgują poczucie niezadowolenia z siebie.

Warto pamiętać, że bez względu na wszystko – czy mamy dzieci, czy ich nie mamy – jesteśmy wartościowymi ludźmi i pełnoprawnymi małżonkami. Jesteśmy niepowtarzalni i jedyni w swoim rodzaju. Potrafimy kochać, tańczyć, pięknie malować, śpiewać, wytrwale zdobywać górskie szczyty, przebiegać maratony, gotować przepyszne potrawy, być wsparciem dla naszych przyjaciół i tak dalej, i tak dalej… Może wskazane byłoby wypisanie sobie na kartce jak największej ilości swoich zalet i uzupełnienie listy – przez bliską osobę – o kolejne pozycje? Może należałoby wypracować w sobie takie „pozytywne radary”, które wyłapywałyby na co dzień nasze sukcesy i mocne strony?

***

„Gdybym wyszła za kogoś innego, może byłabym już matką?

Gdybym się ożenił z inną kobietą, może byłbym już ojcem?”

Przypuszczalnie pojawienie się w głowie takiej myśli powoduje szybkie jej uciszenie, stłumienie, zepchnięcie na boczne tory. Bo nad czym tu się zastanawiać, skoro już jesteśmy po ślubie? Bo po co generować kolejne pokusy, wspominając niegdysiejszych potencjalnych kandydatów na współmałżonka? Ale taka myśl może się mimowolnie pojawić – czy sobie jej życzymy, czy też nie. I przypuszczalnie tak naprawdę nie wyraża naszego niezadowolenia z aktualnego współmałżonka. Ta natrętna myśl jest jedynie owocem naszego bólu i cierpienia. Jest wynikiem rozpierającej serce tęsknoty za tym maleństwem, o które przecież staramy się właśnie z mężem czy żoną. Nie należy jej się bać. Może raczej przyjrzeć się uważnie i zastanowić, o czym chce mnie poinformować? Czy naprawdę wolę mieć dziecko z kimś innym niż być z tą osobą, której ślubowałem/ślubowałam, nawet jeśli mamy być tylko we dwoje? Czy jest coś, co mogę zrobić, aby naszemu małżeństwu nadać nowy wymiar, abyśmy mogli stać się sobie jeszcze bliżsi i jeszcze bardziej się kochać? Czy naprawdę chcę, aby dążenie do rodzicielstwa było głównym i jedynym tematem mojego życia?

***

„To twoja wina!”

Kiedy lekarz postawi już diagnozę, kiedy wiemy, że przyczyna niepłodności leży po stronie kobiety bądź mężczyzny, mimowolnie nasuwa się ocena: „to przez ciebie nie mamy dziecka!” Mogą do tego jeszcze dojść wyrzuty: „to dlatego, że wcześniej o siebie nie dbałeś/nie dbałaś”. Jakkolwiek by nie było, pojawia się pytanie, czy naprawdę określanie, kto w naszym małżeństwie jest „winny” powstałej sytuacji, wniesie cokolwiek konstruktywnego w nasze życie? Oczywiście czym innym jest stwierdzenie, gdzie leży przyczyna niepłodności, a czym innym obarczanie współmałżonka winą za powstały problem. Dzięki postawieniu właściwej diagnozy możemy wdrożyć odpowiednie leczenie, co z pewnością zwiększa nasze szanse na biologiczne rodzicielstwo. Jednak wypominanie współmałżonkowi, że jest „sprawcą” problemu, w momencie, gdy on sam przypuszczalnie zmaga się z poczuciem winy, może działać bardzo destrukcyjnie. Warto spojrzeć wtedy na sytuację nie tylko ze swojej perspektywy, ale właśnie z perspektywy męża czy żony – jak on/ona musi się teraz czuć? Jak mogę mu/jej pomóc?

Nierzadko zdarza się tak, że przyczyny braku potomstwa leżą po stronie mężczyzny. Mężczyzny, który mając taką świadomość, może czuć ból, lęk, wstyd, poczucie winy i który może się czuć osamotniony, kiedy do tego słyszy jeszcze oskarżenia i wymówki żony. To, co w takiej sytuacji wydaje się szczególnie ważne, to otoczenie współmałżonka miłością, zapewnienie mu wsparcia i zrozumienia. Warto zadbać o to, żeby sprawy dotyczące niepłodności nie były sprawami jedynie jednej osoby, ale by oboje – i mąż, i żona – przeszli przez to razem. Ważne jest, by jak najwięcej rozmawiać ze sobą nawzajem o naszych przemyśleniach, obawach, uczuciach, planach, sukcesach i rozczarowaniach oraz by robić to z możliwie jak największą delikatnością, życzliwością, jak również zrozumieniem tej drugiej strony – bez względu na to, czy przyczyny niepłodności leżą po stronie kobiety, czy mężczyzny.


MS





Dodaj komentarz